<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> Wisła pierwszego gola straciła już w drugiej minucie spotkania i musiała odrabiać straty. - Znowu wychodzimy z planem ofensywnym no i w pierwszej minucie dostajemy bramkę. To jeszcze bardziej tylko mogło nas zmobilizować. Później bardziej prowadziliśmy grę. Niestety nie strzeliliśmy bramki i pod koniec drugiej połowy znowu nadzialiśmy się na kontrę, tracąc drugiego gola przed samą przerwą - oceniał mecz Cywka. Piłkarz zaznaczał, że drużyna częściej była przy piłce od rywala, ale brakowało jej wykończenia akcji. - Przez większość gry utrzymywaliśmy się przy piłce, byliśmy na połowie Cracovii. Wiadomo te wykończenia przy bramce muszą już być dokładne. Trzeba strzelać w światło bramki. Dzisiaj nam te strzały niestety nie bardzo wychodziły. Szkoda, że nie strzeliliśmy gola na 2-1 trochę wcześniej, bo wtedy dostalibyśmy większy wiatr w żagle i moglibyśmy przynajmniej na 2-2 wyciągnąć - przyznał. Cywka odniósł się także do współpracy z trenerem Wdowczykiem, któremu po trzeciej porażce z rzędu zaczął palić się grunt pod nogami. Nie wiadomo, jak nowy właściciel klubu zareaguje na taką postawę drużyny. Coraz częściej mówi się o zwolnieniu szkoleniowca "Białej Gwiazdy". - Ogólnie się tym nie przejmujemy, pracujemy cały czas z trenerem. Myślę, że tylko to może nam wyjść na plus, jeżeli trener znowu z nami będzie - skomentował zaistniałą sytuację Cywka.