INTERIA.PL: Dzięki zwycięstwu w Chicago Trophy Wisła w 2007 r. zdobędzie choć jedno trofeum. Co pana najbardziej cieszy po eskapadzie za Ocean? - Trudno nie być zadowolonym po pokonaniu tak mocnych rywali. Ale zanim powiem o tym, co mnie cieszy chciałem zaznaczyć, że turniej miał charakter towarzyski i nie przeceniałbym jego znaczenia. Po Chicago Trophy najlepszą wiadomością, taką dobrą jaskółką jest fakt, że drużyna do sezonu ligowego przystąpi dobrze przygotowana motorycznie i wszyscy jej piłkarze są zdrowi. Kolejny powód do radości jest taki, że momentami dobrze gramy w piłkę, co nie oznacza, że nie może być lepiej. Mam nadzieję, że już w sobotę Lubinie zagramy lepiej przeciw Zagłębiu. Nasz udział w Chicago Trophy ma też wady. Minusem przyjazdu do Stanów jest długa podróż,która nas czeka do domu i mało czasu na zregenerowanie sił do pierwszego meczu ligowego. Jak zareagowała polonia na wasz sukces? - Na ile było to możliwe, pozostawaliśmy do dyspozycji Polaków z Chicago. Możliwość obcowania z nami była dla nich gratką, dostarczyliśmy im nie mało satysfakcji. Chcę im z góry podziękować za to, że podeszli do sprawy ze zrozumieniem. Wiedzieli, że nie przyjechaliśmy do USA tylko po to, aby promować Wisłę i cały polski futbol, ale także w celu przygotowania się do występów w lidze. W związku z tym w Chicago nie tylko graliśmy, ale też trenowaliśmy. Dlatego obowiązki pozaboiskowe ograniczyliśmy do minimum. Trzeciej drużynie Hiszpanii i zdobywcy Pucharu UEFA jedyną bramkę strzelił Andrzej Niedzielan. To was chyba utwierdziło w decyzji, że warto go było zatrudnić wbrew temu, że w ostatnim roku grał niewiele, miewał kontuzje i konflikt z trenerem NEC Nijmegen? - Póki co, Andrzej nie ma żadnego konfliktu z naszym trenerem. Za to cierpliwie nadrabia zaległości treningowe, a to że je ma, widać. Faktycznie, mecz z Sevillą ostatecznie mnie przekonał, że warto było podpisać umowę z Niedzielanem, bo to wartościowy gracz. Może grać jeszcze lepiej, o wiele lepiej. Nie zapominajmy, że Andrzej trenuje zaledwie od tygodnia. Mimo to był w stanie wyjść na boisko w trudnym spotkaniu i zagrać dla drużyny. Andrzej ma spory potencjał. Wolałbym oczywiście, żeby Sevilli strzelił trzy gole, bo miał ku temu okazje, ale dobre i jedno trafienie.