Z powodu nadmiaru żółtych kartek najlepszy w tym sezonie obrońca Widzewa piątkowy mecz z Legią (1-1) musiał oglądać z trybun.Do roli widza przyzwyczaił się już natomiast Mariusz Stępiński, który po skończeniu 18 lat nie podpisał nowej umowy z Widzewem. W tym tygodniu młody napastnik poinformował, że karierę będzie kontynuował w niemieckim FC Nuernberg. Stępiński był bohaterem jesiennego meczu z Koroną. Zdobył w nim gola, który dał Widzewowi zwycięstwo 1:0. Na listę strzelców wpisał się też m.in. w wygranym 3:0 pojedynku z Jagiellonią Białystok w 25. kolejce. Jak na razie było to ostatnie zwycięstwo Widzewa w tym sezonie i ostatni mecz, w którym łodzianie zdobyli bramki z gry. Później przegrali 0-4 z Lechem w Poznaniu, a na własnym stadionie ulegli 1-2 Lechii Gdańsk i zremisowali 1-1 z Legią. W dwóch ostatnich spotkaniach Stępiński już nie grał, a Widzew strzelił w nich gole z rzutów karnych wykonanych przez Łukasza Brozia. Jeden punkt zdobyty w trzech kolejnych spotkaniach zepchnął widzewiaków na 13. miejsce w tabeli. Dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek drużyna trenera Mroczkowskiego ma pięć punktów przewagi nad przedostatnim PGE GKS Bełchatów i sześć nad ostatnim Podbeskidziem Bielsko-Biała, z którym zmierzy się w ostatniej kolejce. - Musimy nadal walczyć, bo matematycznie jeszcze się nie utrzymaliśmy - podkreśla od kilku kolejek bramkarz Maciej Mielcarz, który przed przyjściem do Widzewa grał w Koronie. Łodzianie chcą jednak uniknąć nerwówki w ostatniej kolejce i wierzą, że w Kielcach nie przegrają. Jeśli zrealizują swój plan, to po raz kolejny zepsują humor trenerowi Korony Leszkowi Ojrzyńskiemu. Ten szkoleniowiec pracę z kieleckim zespołem rozpoczął w czerwcu 2011 r. i od tego czasu nigdy nie miał okazji cieszyć się ze zwycięstwa nad Widzewem.