Co spowodowało, że beniaminek Ekstraklasy ni stąd, ni zowąd znalazł się na moment w ligowej czołówce? Osoba trenera Czesława Michniewicza. Od momentu, gdy przejął drużynę, podkreślał, że najważniejsza jest powtarzalność, nauczenie się nowych nawyków. Trochę to potrwało, ale postęp w grze łodzian był widoczny, końcówkę rozgrywek mieli bardzo dobrą. Za wyjątkiem ostatniej kolejki, gdy byli blisko pucharów - przegrali 0-4 w Zabrzu, choć to oni w ostatnim czasie z łatwością lali Górnika. Mimo wpadki, Widzew w rundzie wiosennej był czwartą siłą Ekstraklasy, zdobył 25 punktów. - Gdybyśmy taką samą liczbę "oczek" zgromadzili jesienią, dziś gralibyśmy w pucharach - zauważa Michniewicz. A przecież przed sezonem taki nieoficjalny cel przed drużyną postawił właściciel Sylwester Cacek. W Łodzi doceniają jednak to, co mają. Bo gdy do klubu przychodził "polski Mourinho", zespół prowadzony przez Andrzeja Kretka znajdował się w strefie spadkowej... Dziś problem jest jednak taki, że Michniewicz wciąż nie przedłużył umowy. Wedle zapewnień prezesów, uczyni to lada dzień. To, że Widzew wiosną spisywał się lepiej, może dziwić. Zimą z klubu odszedł najlepszy w zespole Marcin Robak i zespół został bez rasowego snajpera. Do Korony Kielce trafił natomiast Tomasz Lisowski. Dlaczego go sprzedał, skoro dziś - po zakończeniu sezonu - Michniewicz narzeka na brak lewonożnych piłkarzy? Turecki Konyaspor ze spłaceniem transferu Robaka bardzo się ociąga. I to, zdaniem władz klubu, główny powód finansowych zaległości wobec piłkarzy. Te w pewnym momencie sięgnęły trzech miesięcy (niektórzy rozegrali kilka ligowych spotkań, otrzymując jedną wypłatę), łącznie wynosiły kilka milionów. Drużyna zastrajkowała, nie wychodząc na trening, a władze klubu zapowiedziały finansowe kary za protest. Oficjalnie konsekwencji za strajk nikt nie poniósł, ale Bruno Pinheiro czy Ugo Ukah zostali przesunięci do rezerw. Ten drugi miał też zapłacić do kasy klubu 100 tysięcy złotych w momencie, gdy otrzymał wyrok sądowy za prowadzenie pojazdu po alkoholu. Teraz Widzew jest coraz bliższy spłaty wszelkich zaległości. To dobra wiadomość dla kibiców, bo niektórzy piłkarze zaczęli mówić o chęci odejścia z klubu. Choćby Dudu, najrówniej grający w tym sezonie zawodnik, za którego wypowiedział się menedżer Krzysztof Jakubczak. Na brak zainteresowania narzekać nie mogą Souhail Ben Radhia, Łukasz Broź i Piotr Grzelczak, który wiosną udanie zastąpił Robaka. Władze klubu chciałyby sprzedać będącego wiosną w fatalnej formie Darvydasa Szernasa, póki można jeszcze na nim zarobić. Jak łodzianie będą kupować? Raczej nie będą. Widzew nie ma pieniędzy, więc szuka albo piłkarzy z kartą na ręku, albo takich, którym umowy wygasają zimą i można ich tanio pozyskać, ewentualnie wypożyczyć. W drużynie jest wielu obcokrajowców i najprawdopodobniej się to nie zmieni, bo klub sprowadza naprawdę niezłych cudzoziemców, to oni stanowią o sile drużyny. Widzew Łódź w sezonie 2010/11 Czy osiągnęli wynik na miarę oczekiwań? Przed sezonem Widzew chciał miejsca co najmniej w pierwszej szóstce, po cichu celował w awans do europejskich pucharów. Początek sezonu zweryfikował plany, drużyna musiała bić się o utrzymanie. Z miejsca w środku tabeli i wiosennego progresu można się cieszyć, ale oczekiwania były wyższe. Największe rozczarowanie? Po tym, jak odszedł z klubu Marcin Robak, to Darvydas Szernas miał być nie tylko napastnikiem numer jeden, ale i liderem całej drużyny. Przez długie tygodnie Litwin chodził naburmuszony i obrażony na działaczy, bo nie zgodzili się na jego transfer do Anglii. Gdy w końcu skupił się na grze, na boisku nie umiał znaleźć sobie miejsca, był kompletnie zagubiony. Największe niespodzianki? W 10. kolejce spotkań łodzianie pokonali lidera Ekstraklasy Jagiellonię Białystok. Co więcej, rozprawili się z nią z łatwością, wygrywając 4-1. A przecież kilka tygodni wcześniej zespół Michała Probierza pokonał mistrza ówczesnego Lecha Poznań i mistrza obecnego Wisłę Kraków. Wiosną Jaga, grając na własnym boisku, z Widzewem przegrała 1-3. Najlepszy zawodnik O Brazylijczyku Dudu zaczęto mówić, że to najlepszy lewy obrońca w lidze. Ale o tym, że wciąż ma braki, pokazało 0-4 z Górnikiem w ostatniej kolejce. Solidny w destrukcji, często podłączający się do akcji ofensywnych, z niezłym dryblingiem, mocnym strzałem i precyzyjnym dośrodkowaniem - to jego atuty. Ponoć znalazł się na celowniku Wisły Kraków. Trener Czesław Michniewicz wyciągnął Widzew ze strefy spadkowej, w końcówce sezonu powalczył z nim nawet o podium. Wcześniej mówił, że europejskie puchary to dla klubu większe zmartwienie, niż radość, ale i tak chciał spróbować. Nie udało się. Wierzy, że wyjdzie za rok, choć nie ma co liczyć, że w nowym sezonie drużyna będzie personalnie silniejsza, niż teraz. Najlepsi strzelcy zespołu Darvydas Szernas - 10 goli. Co muszą zrobić, aby w nowym sezonie było lepiej? Widzew szuka oszczędności, więc na początku planuje odchudzić kadrę, obecna jest zdecydowanie zbyt szeroka. Może wtedy znajdą się jakieś środki na wzmocnienia, bo priorytetem jest pozyskanie bramkarza, bocznego obrońcy i bocznego pomocnika. Zobacz także: Cracovia po sezonie 2010/11 Polonia Bytom po sezonie 2010/11 Górnik Zabrze po sezonie 2010/11 Śląsk Wrocław po sezonie 2010/11 Zagłębie Lubin po sezonie 2010/11