Mecz zdegradowanego już Widzewa z Piastem rozpoczął się w środę od 12. minuty rzutem sędziowskim. Dzień wcześniej w tej właśnie minucie sędzia Paweł Gil przerwał spotkanie, gdyż nawałnica zamieniła boisko w basen. Podczas powtórki w Łodzi także padało, ale zawody udało się przeprowadzić. W ataku Widzewa zagrał Eduards Viszniakovs, choć media informowały, że Łotysz poleci na zgrupowanie kadry po przerwanym we wtorek spotkaniu. Spotkanie rozpoczęło się od dużej przewagi gospodarzy, którzy nie sprawiali wrażenia zespołu, który właśnie spadł z Ekstraklasy. Gdy goście obudzili się z letargu i zaczęli nieśmiało atakować, stracili bramkę. W 30. minucie obrońca Widzewa Marek Wasiluk kapitalnym strzałem z rzutu wolnego z 25 metrów w okienko zaskoczył Dariusza Trelę. Piast rozpoczął drugą połowę z animuszem i szybko mógł wyrównać. Łukasz Hanzel uderzył technicznie zza pola karnego, lecz piłka trafiła w poprzeczkę bramki Widzewa. Goście wyrównać nie zdołali, za to stracili kolejną bramkę. Najlepszy strzelec łodzian, Viszniakovs, co prawda najpierw zmarnował sytuację sam na sam z Trelą, ale chwilę później wypracował sobie kolejną. W 70. minucie Łotysz łatwo ograł Csabę Horvatha i mocnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Piasta. Goście nie złożyli broni. Gerard Badia wraz z Rubenem Jurado "rozklepali" obronę, a piłkę po podaniu tego pierwszego skierował do bramki Widzewa Wojciech Kędziora. Widzew wygrał 2-1, godnie żegnając się z własnymi kibicami, którzy teraz będą dopingować zespół w pierwszej lidze. Po meczu powiedzieli: Angel Perez Garcia (trener Piasta Gliwice): "Było to trudne spotkanie na trudnym terenie. Na początku mieliśmy problemy z dostosowaniem się do warunków na boisku. W pierwszej połowie straciliśmy gola po rzucie wolnym, którego, moim zdaniem, nie powinno być. Futbol to gra kontaktowa, a w tej sytuacji tego kontaktu prawie nie było. W drugiej połowie próbowaliśmy atakować i stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji, m.in. dwie miał Horvath, a jedną Jurado. Zamiast jednak strzelić - straciliśmy gola. Później walczyliśmy o bramkę kontaktową. Zdobyliśmy ją i mieliśmy jeszcze szansę na kolejną, ale nasz wysiłek nie został nagrodzony. Dlatego przegraliśmy mecz, w którym remis byłby sprawiedliwszy". Artur Skowronek (trener Widzewa Łódź): "Przebieg meczu każdy z nas dzisiaj widział i wyciągnął wnioski dla siebie. Ja chciałbym się skupić na innych rzeczach, na tym, że przynajmniej na rok było to nasze ostatnie spotkanie w ekstraklasie przed własną publicznością. W dzisiejszym meczu też było widać, że w pewnych momentach zabrakło nam dobrych wyborów. Było jednak widać, że ci chłopcy naprawdę chcieli uratować trochę honoru i kibice to docenili. Chciałbym podziękować za to wsparcie. Daliśmy na swoim boisku małą satysfakcję w postaci tego, że nie przegrywaliśmy. Dobiły nas mecze na wyjazdach. Teraz musimy poczekać na lepsze czasy na tym poziomie". Widzew Łódź - Piast Gliwice 2-1 (1-0) Bramki: 1-0 Marek Wasiluk (30.), 2-0 Eduards Viszniakovs (70.), 2-1 Wojciech Kędziora (81.) Sędzia: Paweł Gil. Widzów: 3200. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz