W czerwcu z awansu do ekstraklasy cieszyły się Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Radomiak i Górnik Łęczna. Teraz w połowie drogi największe szanse mają Miedź Legnica i Widzew. Piłkarz za 8 mln zł gra w GKS Tychy Końcówka poprzedniego sezonu była bardzo emocjonująca. Zwłaszcza walka o ekstraklasę. GKS Tychy do końca miał nadzieję, że w końcu po latach oczekiwań na nowy stadion, o którym słyszałem opinie, że ogląda się tam piłkę znakomicie, do niej awansuje. Tyle że na przeszkodzie stanął jeden piłkarz - Łukasz Grzeszczyk. Serce zespołu, mózg drużyny, piłkarz, który musi "ostemplować" prawie każdą akcję - to niezwykle ważny zawodnik GKS. Tyle że w kluczowym momencie sezonu osłabił zespół w jeden z najbardziej niedojrzałych sposobów. I niezwykle kosztowny. W jednym z ostatnich spotkań ligowych w doliczonym czasie zdobył gola na 2:0 w meczu z Widzewem. Nie była więc to bramka decydująca - zwycięstwo i tak było przesądzone. Wtedy zachował się jak niedojrzały nastolatek. Podbiegł do kibiców Widzewa - zaczął ich prowokować i wykonywać obraźliwe gesty. W efekcie Komisja Dyscyplinarna PZPN zdyskwalifikowała go na trzy mecze. Jak się okazało zwłaszcza ten ostatni okazał się kluczowy. GKS zakończył sezon na trzecim miejscu i był faworytem barażów. Tymczasem już w pierwszym meczu z Górnikiem Łęczna odpadł po rzutach karnych. Zdyskwalifikowany Grzeszczyk oglądał porażkę z trybun. Lider tyszan na własne życzenie patrzył jak GKS ucieka co najmniej około 8 mln złotych - tyle w poprzednim sezonie wpłynęło do kasy Podbeskidzia Bielsko-Biała od Canal + za występy w ekstraklasie. Najdroższy piłkarz pierwszej ligi. ŁKS na 119 procent Raport firmy Deloitte wykazał, że ŁKS w sezonie 2020/2021 na pensje zawodników wydał 119 procent przychodów. To dwa razy więcej niż jest uznawane za wskaźnik optymalny (60 proc.). ŁKS wydawał więcej niż do kasy wpływało. To o tyle zaskakujące, bo przez kilka poprzednich sezonów prezes Tomasz Salski nie szastał pieniędzmi i nie żył na kredyt. Na początku roku był przekonany, że ŁKS wróci do ekstraklasy, dlatego w myśl powiedzenia: "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana" zatrudnił drogich piłkarzy, a właściwie bardzo drogich jak na warunki pierwszej ligi. Ricardinho podobno zarabia 16 tys. euro, a Mikkel Rygaard 10 tys. euro miesięcznie. Tyle że Salski w czerwcu szampana nie otworzył, bo jego piłkarze nie awansowali do ekstraklasy. Za to kac po braku awansu, bo zespół po kolejnych wzmocnieniach jesienią zawodził jeszcze mocniej, wciąż się odbija. Niespotykana passa kontuzji (z 29 zawodników, którzy zagrali w lidze, tylko pięciu nie leczyło urazu) i zaległości finansowe wobec piłkarzy (Rygaard z tego powodu rozwiązał kontrakt z winy klubu) sprawiły, że łodzianie są dopiero na dziewiątym miejscu w tabeli. Drużyny nie własnego boiska Jesienią tego sezonu Sandecja Nowy Sącz i Skra Częstochowa zaprzeczyły temu, że ściany pomagają gospodarzom. Wydawać by się mogło, że w związku z brakiem własnego boiska i rozegraniem większości spotkań na wyjazdach będą w dole tabeli. Tymczasem drużyna z Nowego Sącza z powodu remontu stadionu na wyjazdach zagrała aż 16 razy (trzykrotnie była formalnie gospodarzem, choć mecz rozgrywano na boisku rywala, a raz grała w Niepołomicach). Zdobyła w tych meczach aż 29 punktów z 31. Kiedy wróciła do Nowego Sącza jeszcze nie wygrała. W czterech spotkaniach wywalczyła tyko dwa punkty. Skra jesienią rozegrała wszystkie spotkania na wyjeździe. Podobnie jak Sandecja pięć razy była gospodarzem, choć mecz rozgrywano na stadionie rywala. I jak na beniaminka pierwszej ligi spisała się bardzo dobrze - zdobyła w nich 27 punktów i zajmuje 12. miejsce. Ma duże szanse, że utrzyma się na zapleczu ekstraklasy. Na Widzewie to już nie fenomen, to normalność To średnia frekwencja na meczach domowych na stadionie Widzewa. Kibice łódzkiego klubu zawstydzają nie tylko zespoły pierwszej ligi, ale też zdecydowaną większość drużyn ekstraklasy. Stadion Widzewa wypełniał się w 87,4 procentach. Najmniej kibiców - "zaledwie" 13450 było na meczu z Sandecją Nowy Sącz, najwięcej na derbach Łodzi - 17409, które pierwszy raz od 2009 roku odbyły się z kibicami obu drużyn na trybunach. Średnia frekwencja na Widzewie to więcej niż w sumie kibiców przychodziło na mecze aż dziewięciu drużyn pierwszej ligi - Sandecji, Chrobrego, Górnika, Puszczy, Zagłębia, GKS Jastrzębie, Stomilu, Resovii i Odry Opole. Drugi w tym zestawieniu stadion Korony Kielce jesienią odwiedzało ponad trzy razy mniej kibiców - 4657. Tyle że na Widzewie to nic nowego - od otwarcia nowego stadionu (w marcu 2017 roku) kibice wykupują niemal wszystkie dostępne karnety. Do niech należy rekord Polski (16401). Co sezon klub może liczy c na stały dopływ gotówki. Na obecny sezon sprzedano ponad 15 tys. karnetów. Nikt w Polsce nie może pochwalić się takim wynikiem. Tomasz Tułacz nigdzie się nie tuła 2328 - od tylu dni (stan na 27 grudnia) pracuje w Puszczy Niepołomice trener Tułacz. Prowadzi zespół od sierpnia 2015 roku. Nie ma łatwo, bo klub ma jeden z najniższych budżetów w pierwszej lidze. Poza tym Puszcza to klub pod nosem tych wielkich - Cracovii czy Wisły Kraków. To czasem też atut, bo może liczyć, że z tych zespołów do jego drużyny trafią ci, którzy tam przestali się łapać lub chcą zdobywać doświadczenie. Stąd w Puszczy Rafał Boguski czy Oleksij Dytiatiew, a z młodych był np. Michał Rakoczy. Trener Tułacz nie ma sobie równych - na szczeblu centralnym nikt nie pracuje od niego dłużej. WE 2017 roku z Puszczą awansował do pierwszej ligi, z którą zajął nawet ósme miejsce (w 2020 roku) i trzy razy dotarł do ćwierćfinału Pucharu Polski. Na trybunach trudno jednak usłyszeć, by "kibice" to doceniali. Na przykład podczas meczu z Widzewem, najdelikatniej mówiąc, dostawał rady, by "wziął drużynę i szedł do domu".