Już od ponad tygodnia w rodzinnej Olicie przebywa napastnik reprezentacji Litwy. Właśnie tam, jak co roku, spędzi święta Bożego Narodzenia. - Podczas wieczerzy wigilijnej są tylko najbliżsi. Ja, rodzeństwo, rodzice i nikt więcej - opowiada portalowi INTERIA.PL. - Dzień później jest już nas znacznie więcej, bo przychodzą znajomi oraz dalsza rodzina. Tłum jak na dworcu - śmieje się. Choć Szernas jest w domu od kilkunastu dni, to w świąteczne przygotowania specjalnie się nie angażuje. - Chciałbym pomagać w kuchni, staram się, ale niezbyt mi wychodzi. Czasami odnoszę wrażenie, że bardziej tam przeszkadzam. Ale to, co zrobi mama, od razu skosztuję i ocenię. Ocena zawsze jest jednak pozytywna - dodaje piłkarz Widzewa. Co ciekawe, Szernas od kilku lat przebiera się za świętego Mikołaja. W tym roku będzie podobnie. - Nasi sąsiedzi, bliscy przyjaciele, mają małe dzieci. Zdarza się, że ktoś z nas, najczęściej ja, założy strój Świętego Mikołaja. Czapka na głowę, worek na plecy, doklejona broda... Zawsze jest dużo śmiechu, a dzieciaki mają zabawę - zdradza. - A prezenty? Wyrosłem już z nich. Nie kręci mnie to tak, jak kiedyś. Pamiętam natomiast, że zawsze najbardziej cieszyłem się, gdy pod choinką znajdywałem piłkę. To było wszystko, na czym mi zależało. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałem - kończy. W tym roku Szernas może znaleźć pod choinką coś zupełnie innego. Jak już wspominał kilkukrotnie, marzy mu się wyjazd do mocniejszej ligi, najlepiej niemieckiej. Czy właśnie kontrakt do silniejszej drużyny przyniesie mu święty Mikołaj?