Przed rozpoczęciem sezonu Widzew uważany był za jeden ze słabszych zespołów w ekstraklasie. Głównie ze względów oszczędnościowych z drużyny odeszło latem dziewięciu zawodników (Bruno Pinheiro, Dudu, Ugochukwu Ukah, Jarosław Bieniuk, Mindaugas Panka, Przemysław Oziębała, Souheil Ben Radhia, Radosław Matusiak i Krzysztof Ostrowski). Zastąpiono ich graczami mało znanymi lub niechcianymi w innych klubach. Do Widzewa trafili więc: bramkarz z Czarnogóry Milosz Dragojević, obrońcy Adam Banasiak i Thomas Phibel, pomocnicy Radosław Bartoszewicz, Sebastian Dudek, Jakub Kowalski, Krystian Nowak, Emerson Carvalho i Alex Bruno oraz napastnicy Adrian Pietrowski i Aleksander Lebiediew. Zdaniem właściciela klubu Sylwestra Cacka taka wymiana kadr nastąpiła kilka miesięcy za późno. - Wcześniej radziłem trenerom, żeby rezygnowali z przepłacanych graczy. Już w lutym powinniśmy pozbyć się zawodników, z którymi tego lata rozwiązaliśmy umowy. O pół roku przyspieszylibyśmy wówczas budowę nowego zespołu. A tak klub stracił kilka miesięcy i kilka milionów - wyjaśnił Cacek. Mimo wielu roszad w składzie ekipa Mroczkowskiego w rozgrywki weszła najlepiej ze wszystkich zespołów i nawet po późniejszej serii pięciu spotkań bez zwycięstwa, jesienią nie musiała spoglądać w dół tabeli. Po czterech kolejkach widzewiacy z kompletem punktów otwierali ligową tabelę, mając "na rozkładzie" m.in. mistrza i wicemistrza Polski (2-1 ze Śląskiem Wrocław, 2-0 z Ruchem Chorzów). W tej fazie rozgrywek zespół prowadzony przez Mroczkowskiego został okrzyknięty rewelacją rozgrywek. Zdaniem Cacka jesienią jego zespół mógł grać jednak jeszcze skuteczniej. - Myślałem, że już po 11 kolejkach będziemy mieć 20 pkt. Jednak takie mecze jak z Jagiellonią czy Lechem, które powinniśmy wygrać, uszczupliły nasz dorobek. Ten sezon potwierdza jednak to, że praca od podstaw może procentować dobrą grą - powiedział Cacek. Kilka ważnych bramek dla Widzewa zdobyli jesienią młodzi zawodnicy. Trzy trafienia zaliczył Mariusz Stępiński (17 lat), po dwa Bruno i Mariusz Rybicki (obaj po 19), a jedno Krystian Nowak (18). W meczach, w których ci zawodnicy wpisywali się na listę strzelców Widzew zdobył aż 15 pkt i żadnego z tych pojedynków nie przegrał. Zdaniem właściciela klubu stawianie na młodych zawodników to krok we właściwym kierunku. Cacek już zapowiada kolejne zmiany w składzie. Wśród zawodników, którzy zimą mogą opuścić klub najczęściej wymieniany jest Łukasz Broź. 27-latek powołany przez Waldemara Fornalika na towarzyski mecz z Macedonią od dłuższego czasu nie ukrywa, że chciałby się rozstać z Widzewem. Być może oprócz niego z al. Piłsudskiego odejdą również m.in. Mehdi Ben Dhifallach, Lebiediew, Carvalho i Pietrowski, którzy nie spełnili pokładanych w nich nadziei. - Praktycznie co pół roku czeka nas duża wymiana zawodników. Będzie tak do czasu, aż trener znajdzie takich, którzy będą grali to, co on chce - wyjaśnił Cacek. Oprócz sportowej rywalizacji Widzew jesienią toczył też walkę o zmniejszenie zadłużenia, które nieoficjalnie szacowane jest na przeszło 10 mln zł. Jedną z form likwidacji części długu było rozwiązywanie za porozumieniem stron kontraktów z zawodnikami. Później, pod koniec września klub złożył w sądzie wniosek o możliwość zawarcia układu z wierzycielami. Zdaniem prezes Moniki Miłkowskiej-Bruczko była to jedyna droga umożliwiająca bieżące funkcjonowanie oraz systematyczną spłatę zadłużenia, gdyż "Widzew nie jest w stanie uregulować wszystkich swoich zobowiązań". W grudniu sąd zezwolił na zawarcie układu z wierzycielami i zaakceptował przedstawiony przez klub plan naprawczy. Dalsze działania w tej sprawie, dotyczące przyjęcia przez wierzycieli programu naprawczego, będą prowadzone pod kontrolą nadzorcy sądowego.