Phibel od zakończenia poprzednich rozgrywek nie ukrywał, że mimo ważnego jeszcze przez rok kontraktu już teraz chce odejść z Widzewa. Obrońca nie krył niezadowolenia z opóźnień w wypłatach pensji oraz tego, że część należnego wynagrodzenia zamiast na jego konto trafiła do postępowania układowego, jakie Widzew prowadzi ze swoimi wierzycielami. Środkowy obrońca nie uczestniczył w całych przygotowaniach do sezonu, bo znacznie przedłużył sobie urlop. Znalazł się jednak w podstawowym składzie Widzewa na inaugurujący sezon pojedynek z Legią. W Warszawie podopieczni Radosława Mroczkowskiego przegrali 1-5, a Phibel po meczu wyjechał z Polski. W klubie podkreślali, że zawodnik zostanie ukarany, bo nie miał zgody na wyjazd. Szkoleniowiec powiedział nawet, że Francuz już nie zagra w jego zespole. Stoper wrócił do klubu przed meczem z Zawiszą Bydgoszcz (2-1), który obejrzał z trybun. Miał trenować z drugim zespołem, jednak zgłosił kontuzję. Później ćwiczył indywidualnie, by w trzeciej kolejce zameldować się w podstawowym składzie Widzewa na mecz z Koroną Kielce (2-1). Mroczkowski pytany o powrót stopera do zespołu, powiedział m.in., że zawodnik "w pewnym momencie stracił kontrolę nad tym, co się stało" - Dlatego było tak, jak było. W tej chwili jesteśmy jednak blisko ułożenia wszystkich spraw z Thomasem. Gdy do końca je wyjaśnimy, to o tym poinformujemy - mówił Mroczkowski po meczu z Koroną. Do kolejnego spotkania ligowego o Phibelu było jednak dość cicho. Głośno zrobiło się znów po przegranym 0-3 pojedynku z Górnikiem Zabrze, w którym Phibel strzelił bramkę samobójczą. Po spotkaniu znów wyjechał z Polski, a klub ponownie twierdził, że zawodnik nie miał pozwolenia na wyjazd. Później w Widzewie zmieniono zdanie i poinformowano, że Phibel dostał zgodę na testy w Metaliście Charków. Na stronie internetowej ukraińskiego klubu wartość Phibela "wyceniono" na 650 tys. euro. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2013-2014,cid,3">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy</a>