Spotkanie łodzian z bełchatowianami to derby województwa. Dla piłkarzy nic nadzwyczajnego, ale dla kibiców - już owszem. Sympatycy obu zespołów, mówiąc delikatnie, nie pałają do siebie miłością i zapowiadają, że na trybunach może być gorąco. - Możliwe, że grając w Bełchatowie poczujemy się tak... jakbyśmy grali u siebie. Na stadion przyjedzie wielu naszych kibiców, może nawet będzie ich więcej niż gospodarzy - zastanawia się napastnik Marcin Robak. - Czy jest to dla nas wyjątkowy mecz? Raczej nie. Trudno określić go mianem derbów. Dla nas jest zwykłe ligowe spotkanie. Wtóruje mu trener Andrzej Kretek, który w swoim stylu ściąga presję ze swoich podopiecznych. - Podchodzimy do tego spotkania, podobnie jak do każdego innego. Bełchatów jest groźny, na pewno go nie lekceważymy. Przede wszystkim musimy podejść do tego meczu bardzo skoncentrowani - przekonuje szkoleniowiec, który niedawno zajmował się drużyną "Młodego" GKS-u. - Z Bełchatowa, gdzie pracowałem, mam dobre wspomnienia. Liczę, że i tym razem powrócę stamtąd w odpowiednim nastroju. Wiemy, że przeciwnik przeżywa swoje problemy [przegrał trzy razy z rzędu - przyp.PT], ale każdy je przecież ma. Jedziemy tam po trzy punkty - zapowiada Kretek, który wciąż nie może skorzystać ze wszystkich zawodników. W Bełchatowie na pewno nie wystąpią Prejuce Nakoulma, Przemysław Ostrowski, Przemysław Oziębala i Paweł Grischok. Do zdrowia powracają Adrian Budka, Wojciech Szymanek i Ugo Ukah, ale oni raczej zasiądą na ławce rezerwowych. Dobrze spisuje się duet środkowych obrońców Bruno Pinheiro - Jarosław Bieniuk i zmiany nie są konieczne. Niewykluczone jednak, że Kretek przesunie Portugalczyka do drugiej linii. Nie najlepiej wygląda również sytuacja kadrowa w ekipie PGE GKS-u. Niezdolni do gry są Tomasz Wróbel i Marcin Żewłakow, a kilku piłkarzy walczy z czasem. O tym, czy Marcin Drzymont, Zlatko Tanevski, Janusz Gol oraz Kamil Poźniak wystąpią przeciwko Widzewowi, przekonamy się tuż przed meczem. Spotkanie PGE GKS - Widzew dziś o godz. 17:45.