- Cieszymy się ogromnie, bo taki mieliśmy cel i przez dwa tygodnie nakręcaliśmy się, by w końcu tu wygrać. Nie chcieliśmy już słuchać tej radości za ścianą korytarza - mówił szkoleniowiec Warty. Początek nie był jednak zbyt udany dla Warty, bo to Wisła już w 9. minucie zdobyła bramkę po rzucie rożnym, a później była lepszym zespołem. - Moi żołnierze wywiązali się jednak z pracy, mimo że początek był ciężki. Muszę w końcu zmienić teorię, że wygrywa w naszych meczach ten, kto pierwszy strzeli bramkę. Tak nie było dzisiaj. Moi zawodnicy mają niesamowity charakter, pokazują to nie tylko w meczach. To piłkarze, którzy... No trzeba w szatni być, by ich poznać, bo słowa nie oddadzą tego, jacy oni są - mówił wzruszony Tworek. Trener Warty nie chciał zdradzić, co powiedział w przerwie spotkania, bo po zmianie stron Warta grała już zdecydowanie lepiej. - Szatnia to szatnia, zespół to zespół, pewnych rzeczy się nie wynosi. Było kilka uwag, kilka korekt, ale mieliśmy na to tylko pięć minut. Mam inteligentnych chłopaków, mimo że popełniają błędy. Wystarczyły trzy, cztery zdania, taktyczna rozmowa, pewne korekty i przesunięcia, a wszystko zatrybiło - mówił szkoleniowiec. Na pewno bardzo istotne były przesunięcia wewnątrz składu, bo dużo więcej trener Warty nie mógł zrobić. Na ławce rezerwowych miał tylko dwóch bramkarzy, dwóch juniorów oraz byłego wiślaka Konrada Handzlika, którego doświadczenie z Ekstraklasy jest znikome. "Zieloni" całe spotkanie rozegrali bez zmian. - W pierwszej połowie nie funkcjonowało nam to ustawienie z Jasiem Grzesikiem na prawe obronie, Kubą Kuzdrą na lewej oraz Kiełbikiem i Jakóbkiem z przodu (Jakub Kiełb, Michał Jakóbowski - red.). Musieliśmy to zmienić, a do tego Adrian Laskowski wrócił na ósemkę, zaś Czyżycki na dziesiątkę, co było kapitalnym rozwiązaniem, bo wypieścił piłkę i dał dobra asystę. Zespół poczuł wtedy, że jest w stanie wygrać. Zresztą oni podchodzą tak do każdego spotkania - opowiadał trener Warty, który cieszył się z tego, że Wisłę udało się wybić z rytmu. - Ale dopiero w drugiej połowie. W pierwszej chcieliśmy pozwolić grać ich środkowym obrońcom, ale to Wisłę nakręcało i mieliśmy problemy. Po przerwie zmieniliśmy to, doszło umiejętne bieganie i zabiegiwanie trójki obrońców, co już nie dawało im spokoju w rozegraniu. W niskim pressingu mój zespół nabrał pewności, że dobrze funkcjonuje, a Wisła miała problemy ze stwarzaniem sytuacji - ocenił trener Warty. Andrzej Grupa