Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! Akcja Kędziory przesądziła o ostatniej wygranej jedenastki z Niecieczy 2-1. Kędziora świetnie ograł w polu karnym rywala Jakuba Czerwińskiego i Michała Kopczyńskiego, po czym nieprzepisowo został zatrzymany. Sam wymierzył sprawiedliwość pewnie trafiając z karnego. Rozmowę z doświadczonym zawodnikiem zaczynamy od pytania czy przypadkiem nie dzwonili do niego wysłannicy Borussii Dortmund, z którą Legii przyjdzie się zmierzyć jutro... - Nie, nie dzwonili - uśmiecha się Kędziora. - Ale ja na pewno mogę mieć powody do zadowolenia. Bramka w meczu z takim przeciwnikiem bardzo cieszy, tym bardziej, że to moje pierwsze trafienie w tym sezonie. Taki gol zawsze fajnie smakuje - podkreśla piłkarz. - W meczu z nami Legia nie potrafiła strzelić bramki. Spotkanie od początku nie układało się zresztą po ich myśli. Przed meczem z Borussią Dortmund, to na pewno nie jest dla nich dobry wynik, ale z drugiej strony grają z takimi rywalami w Lidze Mistrzów, że mobilizacja wynika sama z siebie. Jeśli Legia będzie miała trochę szczęścia, to są w stanie coś ugrać, może się wydarzyć coś nieprzewidywalnego. Liczę, że tak będzie - ma nadzieję. Póki co Legia na swoim koncie ma ledwie 9 punktów i znajduje się na 13 miejscu. Na przeciwległym biegunie jest Bruk-Bet Termalika. Po 8 kolejkach Lotto Ekstraklasy drużyna z malutkiej Niecieczy jest w czubie ligowej tabeli, z 16 punktami na koncie. - To dla nas pozytywne zaskoczenie. Przed rozgrywkami nikt nie powiedziałby, że po ośmiu olejkach będziemy mieli na swoim koncie tyle punktów co lidze czy wicelider - mówi napastnik Termaliki. Kędziora dodaje jednak zaraz. - Nie ma się co za bardzo cieszyć, bo przecież sezon jest bardzo długi, ale powody do zadowolenia są. Takie wyniki, to zasługa dobrej gry zespołowej czy konsekwencji w defensywie, no może wyjątkiem był tu mecz z Pogonią. Dopisuje nam też szczęście - podkreśla. Pochodzącego z Gliwic napastnika pytamy jeszcze o Piasta, z którym przez lata był związany, a z którego odszedł latem zeszłego roku. - Znaleźli się w ciężkiej sytuacji. Po historycznym wyniku, jakim było zdobycie wicemistrzostwa Polski, teraz drużyna wpadła w dołek. Często tak niestety jest. Teraz Piastowi potrzeba czasu i spokoju. Nie da się w jeden, dwa czy trzy dni rozwiązać wszystkich spraw. To całe zamieszanie z odejściem trenera, a potem powrotem siłą rzeczy odbija się na drużynie. Potrzeba spokoju, żeby przezwyciężyć trudny moment, w jakim jest teraz zespół - podkreśla popularny "Kendi". Autor: Michał Zichlarz