Czarne chmury zbierają się nad głową Tadeusza Pawłowskiego od dłuższego czasu. Od blisko trzech miesięcy Śląsk gra źle, zbyt często przegrywa i po 16. kolejce znalazł się w strefie spadkowej. Choć Pawłowski jest najdłużej pracującym szkoleniowcem w Ekstraklasie, to prezesi polskich klubów już wiele razy pokazali, że nie ma to żadnego znaczenia. - Fajny trener, ale bez wyników - to powiedzenie powtarza się niemal tak często, jak gole Roberta Lewandowskiego. Wydaje się jednak, że zwycięstwem w Niecieczy Pawłowski kupiłby sobie trochę czasu. Problem w tym, że nie wygrał już 10. meczu z rzędu, choć jego drużyna była we wtorek bardziej wyrafinowana. Jacek Kiełb strzelił gola z rzutu karnego podyktowanego po ewidentnym błędzie Pavola Stano - Słowak zagrał piłkę ręką. W dodatku goście mieli jeszcze kilka dogodnych okazji w pierwszej połowie, a Termalica znów miała duże problemy w obronie. Gospodarze źle się czują na własnym stadionie. Zespół, który regularnie punktował na gościnnym obiekcie w Mielcu, w pierwszej połowie spotkania w Niecieczy grał ładnie dla oka, ale bez konkretów. Choć mecz w małej miejscowości długo nie podrywał z krzesełek ponad dwóch tysięcy kibiców. - Co z tego, że w spotkaniu z Piastem stworzyliśmy wspaniałe widowisko, oddaliśmy dużo strzałów i zdobyliśmy trzy bramki? Najważniejszy jest wynik - mówił przed meczem trener Piotr Mandrysz. Jego piłkarze nie wzięli sobie jednak tych słów do serca, bo znów marnowali mnóstwo okazji. Bodaj najlepszą w pierwszej połowie miał Emil Drozdowicz, po którego strzale piłka leciała w okienko bramki Mariusza Pawełka, ale bramkarz gości fenomenalnie wybronił to uderzenie. Mandrysz próbował ratować wynik i szybko wprowadził graczy ofensywnych - Martina Juhara i Jakuba Biskupa. Termalica grała jednak tak samo. Odważnie, ale nieskutecznie. I dzięki temu goście mieli więcej szans do kontrataków. Po jednym z nich Flavio Paixao miał przed sobą już tylko Andrzeja Witana, ale po lewej stronie wypatrzył Kiełba, zagrał do niego, a ten... był na spalonym. Gdyby Kiełb zachował chłodniejszą głowę, Śląsk prawdopodobnie cieszyłby się z pierwszego zwycięstwa od dawna. Problem w tym, że ten zawodnik problemy z koncentracją ma już nie pierwszy raz. Jeśli posadą niedługo zapłaci Pawłowski, to największe pretensje będzie mógł mieć do Kiełba. Pięć minut przed końcem fatalną decyzję podjął do tej pory świetnie spisujący się Pawełek. Tuż przed polem karnym sfaulował Stano, a sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut wolny z ok. 17 metrów. Do piłki podszedł Dawid Plizga, uderzył w samo okienko i było 1-1. Jakub Wrąbel, który zastąpił kontuzjowanego Pawełka, był bez szans. Pod koniec doliczonego czasu gry Plizga znów pokonał Wrąbla, ale tym razem był na spalonym. Dzięki temu w Niecieczy Termalica zdobyła pierwszy punkt na nowym stadionie, a Śląsk po raz kolejny wraca ze sporym niedosytem. Wrocławianie po tym spotkaniu wciąż zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Po meczu powiedzieli: Piotr Mandrysz (trener Termaliki Bruk-Bet Nieciecza): "Mecz się zaczął dla nas podobnie, jak ten z Piastem. Po stracie piłki przez mojego piłkarza, Marcel Gecov oddał strzał, po którym piłka szła na aut. Niestety, trafiła w rękę Pavlo Stano i sędzia podyktował rzut karny. Został on pewnie wykorzystany przez Jacka Kiełba. Wydawało się, że trudno będzie odwrócić losy spotkania. Jednak widać było, że chłopcy walczą do końca. Z każdą upływającą minutą drugiej połowy nasz napór wzrastał. Oczywiście jak zespół dąży do wyrównania, to można nadziać się na kontry. Jednak z wyjątkiem jednej sytuacji, to przeciwnik nam nie zagroził. Strzeliliśmy gola bardzo ładnego, po faulu Mariusza Pawełka. Uważam, że był on zrobiony z premedytacją. Bramkarz zdawał sobie sprawę, że opuścił pole karne i tylko poprzez faul może wyjaśnić sytuację. Dlatego zespół gości spotkała zasłużona kara. - Moim zdaniem remis nie krzywdzi żadnej ze stron. Zdaję sobie sprawę, że trener gości nie jest zadowolony, gdyż jego drużyna gola straciła w końcówce meczu. Podczas poniedziałkowego treningu już miałem gwizdek w ustach, miałem go kończyć, gdy doszło do przypadkowego starcia. Bartłomiej Smuczyński poślizgnął się, wpadł na Sebastiana Nowaka i złamał mu szczękę w trzech miejscach. Sebastian jest już po operacji, odbyła się ona w Rzeszowie". Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław): "Zremisowaliśmy wygrany mecz. Kontrowaliśmy przez 90 minut wydarzenia na boisku. Uważam, że gdy dwóch zawodników jest przed bramkarzem, to powinien być gol. To się zemściło. Jesteśmy sami sobie winni, że nie zdobyliśmy bramki (drugiej - PAP) i wywozimy tylko jeden punkt. Nie wiem, co jest Mariuszowi Pawełkowi. Na razie wygląda jak po ciężkim nokaucie, oszołomiony, mocno potłuczony. Uważam, że Mariusz niepotrzebnie wychodził poza pole karne. Co do Wrąbla, to wszedł na murawę z ławki, a było zimno. Miał od razu do obrony strzał z 18 metrów. Jednak nie mam do niego pretensji. Przecież krył swój róg bramki, a piłka poszła tam, gdzie był mur". Łukasz Szpyrka Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław 1-1 (0-1) Bramki: 0-1 Jacek Kiełb (12.-karny), 1-1 Dawid Plizga (89.-wolny). Żółta kartka - Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Pavol Stano. Śląsk Wrocław: Marcel Gecov, Flavio Paixao, Mariusz Pawełek. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 2 106. Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Andrzej Witan - Patryk Fryc (73. Dariusz Jarecki), Pavol Stano, Dawid Sołdecki, Sebastian Ziajka - Emil Drozdowicz (63. Jakub Biskup), Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz, Tomasz Foszmańczyk, Dawid Plizga - Wojciech Kędziora (46. Martin Juhar). Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek (89. Jakub Wrąbel) - Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec - Flavio Paixao, Paweł Zieliński, Krzysztof Danielewicz, Marcel Gecov (90+4. Konrad Kaczmarek), Jacek Kiełb - Kamil Biliński (70. Kamil Dankowski).