- Trzeci wyjazd w tym roku i znów podobny scenariusz. Prowadzimy 1-0 i oddajemy inicjatywę, za głęboko się cofamy i sami prowokujemy groźne sytuacje. Tak też było przy pierwszej bramce. Mieliśmy zdecydowaną przewagę liczebną, ale rykoszet przy podaniu i Forbes wychodzi sam na sam. To działo się za blisko naszej bramki, powinniśmy skrócić pole gry i wypychać Wisłę - analizował na gorąco Ojrzyński. - Gratulacje dla gospodarzy. Grali w piłkę, byli cierpliwi, ale trochę im pomogliśmy, oddając pole, zamiast wyjść wyżej i wymuszać błędy - dodał trener Stali.Ojrzyński odniósł się również do sytuacji, w której sędzia podyktował rzut karny, po którym krakowianie wyszli na prowadzenie.- Jeden arbiter by gwizdnął, drugi by nie gwizdnął, a przeciwko nam zawsze tak to się układa, że jesteśmy pokrzywdzeni. Sędzia zapewne miał prawo odgwizdać karnego, ale tak jak wspomniałem - jeden powie, że nie, a drugi, że jak najbardziej. Nie mnie to oceniać - podkreślał Ojrzyński. Stal wygraną straciła w ostatnim kwadransie. Szkoleniowiec jest jednak pewien, że słaba końcówka nie wynikała z problemów kondycyjnych jego zawodników.- Wygrywaliśmy i niepotrzebnie obniżyliśmy obronę. Zrobiliśmy trzy zmiany, weszli gracze, którzy mieli odciążyć resztę i atakować, a nie bronić, jak miało to miejsce. Liczyliśmy, że wezmą grę na siebie i będziemy częściej na połowie przeciwnika, a daliśmy się zepchnąć - podkreśla Ojrzyński. PJEkstraklasa - wyniki, terminarz i tabela