Na czwartkową konferencją prasową poświęconą spotkaniu Śląska Wrocław z kielecką Koroną, trener Tadeusz Pawłowski przybył w pojedynkę. Z racji na rozgrywanie meczu w godzinach wieczornych, piłkarze zielono-biało-czerwonych ostatnie treningi przed pojedynkiem ligowym odbywają w porach, w których przyjdzie im rywalizować o punkty. - Przygotowujemy się do tego spotkania, jak do każdego innego pojedynku ligowego. Jedyną nietypową sprawą jest fakt, że gramy w piątek. Myślę, że czeka nas ciekawy mecz. Obydwie drużyny są ostatnio na fali. Korona wygrała z Podbeskidziem, a my stabilnie rozwijamy naszą formę - od dłuższego czasu nasza gra wygląda dobrze. Myślę, że mecze z Jagiellonią, Górnikiem i Legią to potwierdziły. Myślę też, że na papierze jesteśmy faworytem jutrzejszego meczu, mamy więcej punktów niż Korona, gramy u siebie, jesteśmy w formie i liczymy na kolejne punkty - zaznaczał opiekun wrocławskiego zespołu. - Oczekuję, że Korona będzie grała defensywnie. O dziwo, już w ostatnim meczu na własnym stadionie zagrała z trzema defensywnymi pomocnikami. Kluczowa dla losów spotkania będzie jednak nasza jakość gry. Musimy grać szybko, po ziemi i kombinacyjnie - powiedział Pawłowski. - Myślę, że wynik będzie zależał od gry moich chłopców. Będą na to uczuleni, żeby grać tak jak wymieniłem. Jeśli środek będzie zagęszczony, to będziemy atakować skrzydłami. To będzie inny mecz niż ostatnie. W trzech ostatnich meczach nasi przeciwnicy grali inaczej. Inny przeciwnik i nowe zadanie dla naszego zespołu - zobaczymy jak poradzimy sobie w ataku pozycyjnym, bo tak będziemy musieli grać - analizował scenariusz piątkowego spotkania Tadeusz Pawłowski. Zgromadzeni żurnaliści słusznie zauważyli, że w ostatnich ligowych kolejkach zespół Śląska Wrocław występuje w stabilnym, praktycznie niezmiennym składzie. Czy szkoleniowiec WKS-u nie obawia się, że w pewnym momencie jego zawodników może dopaść przemęczenie? - Wszystkie wyniki morfologiczne i nasze sprawdziany szybkościowe mówią nam, że nasi zawodnicy są w bardzo dobrej formie. Myślę o rotacjach, we wtorek jest w końcu mecz z Widzewem. Mamy Mariusza Pawelca, Toma Hateleya, Juana Calahorro - mamy zawodników, których możemy wprowadzić na boisko i nikt nie zobaczy, że gramy inaczej. Mamy pole manewru. Szczególnie dużo mamy zawodników defensywnych. Cztery mecze to nie tak dużo, żeby zacząć gdybać, że może nam coś pęknąć. Póki co idzie nam bardzo dobrze i nie chcę zmieniać składu w lidze - ocenia legendarny napastnik Wojskowych. - W pucharze dam na pewno szansę Jakubowi Wrąblowi, a ze sztabem zastanowimy się również, którzy zawodnicy muszą odpocząć. Indywidualnie w tym tygodniu trenowali Sebastian Mila, Lukas Droppa i Dudu Paraiba - kontynuował temat rotacji w składzie Tadeusz Pawłowski. Na pewno w piątkowej osiemnastce zabraknie Kamila Dankowskiego, który po meczu w reprezentacji z Włochami narzeka na mięsień czworogłowy. Do Warszawy pojechał, żeby poczuć atmosferę, żeby to zaprocentowało w przyszłości - poinformował opiekun WKS-u. Kto w takim razie zastąpi w składzie utalentowanego Dankowskiego? - W miejsce Kamila wejdzie napastnik. Od niedawna trenuje z nami Konrad Kaczmarek, grał ostatnio bardzo dobrze i na pewno jest alternatywą dla naszego składu - dodał trener. W spotkaniu z Koroną, bardzo możliwe, że w meczowej osiemnastce zobaczymy jeszcze więcej napastników, niż tylko wymienionego Kaczmarka. Na debiut w ekstraklasie w barwach Śląska Wrocław czeka bowiem były piłkarz kieleckiego klubu Karol Angielski. Trener Tadeusz Pawłowski zdążył już zasłynąć z tego, że dla dodatkowej motywacji potrafi wpuścić zawodnika w pojedynku z jego byłym pracodawcą. - Powiem szczerze, nie zastanawiałem się nad tym czy damy Karolowi szansę. Najpierw musi znaleźć się w osiemnastce - tonował pytania dziennikarzy Tadeusz Pawłowski. W składzie nie zabraknie na pewno znajdującego się w świetnej dyspozycji Flavio Paixao. Opiekun wrocławskiej drużyny zdradził na konferencji prasowej sekret dobrej formy Portugalczyka. - Sekretem dobrej formy jest praca. Od początku mówiliśmy, że chcemy pracować więcej niż w zeszłych latach. Po pierwszych meczach dużo zawodników płakało, że ma ciężkie nogi. Apelowałem, żeby wytrzymać ciśnienie, bo te wyniki przyjdą. Chcieliśmy pierwsze spotkania potraktować jako okres przygotowawczy. Pracowaliśmy i pracujemy nadal ciężko. Jako zespół potrafiliśmy wejść w tempo Legii i nawet Legię zdominować - wymieniał trener Pawłowski. - Bardzo się z tego cieszę. Nie tylko Flavio gra lepiej, Mila jest w reprezentacyjnej formie. Pich ma wzloty i upadki, ale ma już pięć goli. Zieliński gra równo. Są powody do radości - zakończył szkoleniowiec Śląska Wrocław.