Podczas piątkowej konferencji prasowej szkoleniowiec przyznał, że oglądał ostatni mecz, w którym bełchatowianie przegrali na własnym boisku z Lechem Poznań 0-1 i w jego opinii podopieczni trenera Kamila Kieresia nie zasłużyli na porażkę.- My przygotowywaliśmy się do meczu bardzo intensywnie. Mam nadzieję, że w niedzielę przeniesiemy wykonaną na treningach pracę na boisko i uda nam się wywalczyć trzy punkty. To będzie mój pierwszy mecz we Wrocławiu w roli trenera i bardzo się cieszę na to spotkanie. Liczę, że kibice zrobią bardzo dobrą atmosferę, tak jak w meczu z Ruchem Chorzów, który oglądałem z trybun - mówił Levy.We wtorek mistrzowie Polski przeszli także testy sprawnościowe, które jednak zdaniem trenera nie napawają optymizmem. "Mamy już wyniki i czeka nas bardzo dużo pracy, żeby piłkarze osiągnęli taki stan kondycji, jaki sobie wyobrażam. Nie da się tego zrobić w krótkim czasie, ale zawodnicy dobrze pracują na treningach i to daje nadzieję dobrych wyników w kolejnych meczach. Nie chciałbym jednak mówić co było nie tak" - przyznał trener.W niedzielnym meczu najprawdopodobniej nie zagra Diaz, który z powodu urazu uda już w 6. minucie pojedynku z Podbeskidziem Bielsk-Biała zszedł z boiska. Pod znakiem zapytania stoi także występ Dalibora Stevanovica, który dopiero w piątek rozpoczął treningi z całą drużyną. "Diaz ciągle trenuje indywidualnie i dopiero po dzisiejszych zajęciach ocenimy czy będzie w stanie zagrać" - powiedział trener.Do składu Śląska wraca natomiast Mila. Pomocnik Śląska przez pierwsze cztery kolejki pauzował z powodu kary nałożonej przez Wydział Dyscypliny, ale w niedzielę powinien wybiec na boisko od pierwszej minuty. - To bardzo ważny gracz. Dla mnie jako trenera jego przerwa była dość długa, ale wierzę, że będzie wsparciem dla zespołu. Meczową "18" wybierzemy po jutrzejszym treningu. Na 2-3 pozycjach mam jeszcze kilka wątpliwości i o tym kto zagra, zadecydujemy po wyborze taktyki na to spotkanie - zakończył Levy.Początek niedzielnego meczu zaplanowano na 14.30.