<a href="http://kalendarz.toolix.pl/kalendarz-kalendarz-sportowy,670.html" target="_blank">Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz!</a> Trudno było przed tym spotkaniem powiedzieć, kto jest faworytem. Z jednej strony: Śląsk jako zespół sklasyfikowany wyżej, grający na swoim stadionie, ale jednak będący w sporym kryzysie i zagrożoną posadą trenera Tadeusza Pawłowskiego. Z drugiej: Lech jako przedostatnia drużyna Ekstraklasy, ale jednak podnosząca się z kolan, mająca najgorsze dni już za sobą. Mecz we Wrocławiu pokazał, że w lepszej dyspozycji są goście z Poznania. Śląsk nie wygrał czterech kolejnych meczów ligowych, a przecież w Pucharze Polski we wtorek w Bydgoszczy też nie pokazał dobrej piłki. W tabeli wrocławianie spadli na 14. miejsce, ostatnie przed strefą spadkową. I choć szefowie klubu zapewniają, że posada trenera Pawłowskiego jest bezpieczna, można mieć co do tego spore wątpliwości. Piłkarze Śląska grali ambitnie, tak jakby zależało im na dalszej pracy z tym trenerem. Z drugiej strony Lech był po prostu piłkarsko lepszy, łatwiej przychodziło mu kreowanie akcji. Trener Jan Urban znów dokonał wielu zmian w składzie w porównaniu do poprzedniego meczu, ale bardziej właściwe będzie chyba porównywanie składów "Kolejorza" w kontekście tygodniowym. Widać wyraźnie, że Urban jedną drużynę wystawia w weekend w lidze, a drugą w środku tygodnia w rozgrywkach pucharowych. Biorąc po uwagę wyjściową jedenastkę na mecz z Legią z poprzedniej niedzieli, szkoleniowiec mistrza Polski wymienił tylko jednego gracza - pauzującego za kartki Barry'ego Douglasa zastąpił Tamas Kadar. Niespodzianką mogło być pozostawienie na rezerwie kapitana drużyny Łukasza Trałki, ale Abdul Aziz Tetteh coraz częściej pokazuje, że powinien grać w najważniejszych meczach. Lech w poprzednich trzech spotkaniach wyjazdowych przyzwyczaił się do tego, że może oddać inicjatywę i grać z kontry (we Florencji lub Warszawie) bądź pójść na wymianę ciosów (w Lubinie). Tym razem sam musiał prowadzić grę i nie było to dla "Kolejorza" rozwiązanie optymalne. Wrocławianie szukali szansy w szybkim przeniesieniu piłki z własnej połowy w okolice pola karnego Lecha i dobrze się w tym odnajdywali. Z dystansu uderzał Tomasz Hołota, sporo ataków Śląsk kreował swoją lewą stroną. Tam bowiem Lech miał dziurę w defensywie - Gergo Lovrencsics zostawał bowiem z przodu, a Kebba Ceesay zbiegał do środka. Tak zresztą padł gola dla gospodarzy w 23. minucie. Lovrencsics nie zdążył do Dudu, Brazylijczyk dośrodkował w pole karne, a Flavio Paixao uciekł stoperom Lecha i z bliska uderzył piłkę głową. Była to stuprocentowa sytuacja, ale Jasmin Burić zdołał odbić piłkę ręką. Nie mógł tego jednak zrobić w bok, a przed siebie - skrzydłowy Śląska dobił więc swój strzał. Były to jedyne celne uderzenia wrocławian w pierwszej połowie (jeden strzał Hołoty Burić obronił, ale piłka leciała poza bramkę). Lech miał więcej takich prób. W 18. minucie Mariusz Pawełek tylko odbił przed siebie strzał Macieja Gajosa, a przy dobitce Kaspera Hamalainena dobrze zachowali się obrońcy. Później głową znów próbował Gajos, a tuż przed przerwą najpierw strzał byłego piłkarza Jagiellonii zablokował Adam Kokoszka, zaś kontra Lecha w doliczonym czasie zakończyła się obroną przez Pawełka uderzenia Lovrencsicsa. W drugiej połowie Lech całkowicie zdominował boiskowe wydarzenia. Gra mistrza Polski naprawdę mogła się podobać, a to, że "Kolejorz" zdobył tylko jednego gola, jest sporym sukcesem Śląska. Z dystansu często uderzał Lovrencsics, raz spróbował też Gajos i piłka odbita rykoszetem od nogi Mariusza Pawelca omal nie zaskoczyła Pawełka. Goście wyrównali po godzinie, gdy Hamalainen dośrodkował prosto na głowę Gajosa, a po strzale tego ostatniego i odbiciu piłki od nogi Piotra Celebana Pawełek nawet się nie ruszył. Widać było, że remis nie zadowala piłkarzy Lecha. Goście atakowali, wymieniali sporo podań z pierwszej piłki, stwarzali przewagę. Dwukrotnie głową uderzał Hamalainen (w 67. i 74 minucie), ale nie trafiał w bramkę. W 86. minucie poznaniacy przeprowadzili bardzo efektowną akcję, Hamalainen odegrał do swojego rodaka Arajuuriego, a ten strzelił wysoko nad poprzeczką. Śląsk odgryzał się rzadko, ale zdołał utrzymać remis. Andrzej Grupa Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1-1 (1-0) Bramki: 1-0 Flavio Paixao (23.), 1-1 Maciej Gajos (60.) Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec ŻK, Dudu - Flavio Paixao (90.+2 Ostrowski), Hołota, Kokoszka, Gecov, Kiełb (77. Biliński) - Grajciar (69. Bartkowiak). Lech: Burić - Ceesay, Arajuuri, Kamiński, Kadar - Lovrencsics (66. Formella), Tetteh, Linetty (89. Thomalla), Gajos (81. Trałka), Pawłowski - Hamalainen ŻK. Widzów: 8499. Sędziował Marcin Borski z Warszawy. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>