Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Śląsk Wrocław - Lech Poznań Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Śląsk - Lech Pojedynek Śląska z Lechem był meczem dwóch niepokonanych drużyn w tym sezonie. Poznaniacy podchodzili do niego ze świadomością, że wysoka wygrana pozwoli im nawet wskoczyć na pozycję lidera Ekstraklasy. O ile Tadeusz Pawłowski nie zaskoczył wyjściowym składem na to spotkanie, tak Ivan Djurdjević zdecydował się na kilka roszad w stosunku do czwartkowego meczu pucharowego. Nic w tym jednak dziwnego, bowiem lechici mieli w swoich nogach dogrywkę ze starcia z Szachciorem Soligorsk. Trener "Kolejorza" przemeblował zwłaszcza drugą linię i postawił na mocny atak, desygnując do gry dwóch nowo pozyskanych Portugalczyków Pedro Tibę i Joao Amarala oraz najlepszego snajpera Christiana Gytkjaera. Sęk w tym, że Lech przed przerwą oddał zaledwie jeden strzał, w dodatku niecelny. Poznaniacy mieli spore problemy z konstruowaniem akcji, ale trzeba pochwalić ich za grę w defensywie. Śląsk lepiej zaczął mecz. Zaatakował, czego efektem była seria rzutów rożnych w pierwszych minutach, która jednak nie przełożyła się na zmianę wyniku meczu. To wrocławianie mieli optyczną przewagę i byli bliżsi zdobycia bramki. Do siatki trafił nawet Michał Chrapek, ale gol nie został uznany. Chorągiewka arbitra bocznego wystrzeliła w górę i sędzia Daniel Stefański odgwizdał spalonego. Miał rację - na ofsajdzie znajdował się dogrywający Mateusz Cholewiak. Brak dużej ilości bramkowych sytuacji nie oznaczał jednak nudy na stadionie. O rozrywkę widzów zadbał jeden z "kibiców", który wbiegł na boisko i - nieścigany przez żadne służby - podszedł pod sektor kibiców gości. Następnie odwrócił się do nich tyłem i obnażył. Dopiero po dobrych kilkudziesięciu sekundach pracownicy ochrony usunęli intruza z boiska. Dla Śląska wspaniale mogła rozpocząć się druga część meczu. Arkadiusz Piech dostał świetne dośrodkowanie z prawej strony i strzałem głową pokonał Matusza Putnocky’ego. Arbiter znów odgwizdał jednak spalonego i po raz kolejny miał rację - Piech był wysunięty za linię obrońców. Chwilę później Piech opuścił boisko, a jego miejsce zajął Marcin Robak. Na razie nie można powiedzieć, by Piech wykorzystywał zaufanie trenera, bowiem pomimo trzeciego występu od pierwszej minuty, nie ma jeszcze na koncie żadnej bramki. Zaledwie kilku minut potrzebował Robak, by trafić do bramki, ale... sędzia po raz trzeci nie uznał gola. I znów się nie pomylił - napastnik przy podaniu był na ewidentnym spalonym. W końcówce meczu Lech zaatakował odważniej i to przyniosło efekt. Gytkjaer przerzucił piłkę na prawą stronę do wprowadzonego z ławki Kamila Jóźwiaka. Ten płasko podał w pole karne do Tiby, który bardzo mocno uderzył pod poprzeczkę i Słowik nie zdążył z interwencją. 1-0! W kolejnej akcji Robak głową skierował piłkę do bramki, ale... sędzia po raz czwarty zamiast bramki odgwizdał spalonego. Arbiter po raz kolejny miał stuprocentową rację, bowiem Robak był wysunięty za linię obrońców. Lech po trzech kolejkach ma na koncie komplet punktów. W tabeli ulega jedynie Piastowi Gliwice, który wyprzedza go większą liczbą strzelonych goli. Śląsk zostawił za sobą niezłe wrażenie, ale to nie ma przełożenia na punkty. Wojciech Górski Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Tiba (83.). Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Mateusz Radecki, Augusto. Lech Poznań: Łukasz Trałka, Christian Gytkjaer. Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 17 926. Śląsk Wrocław: Jakub Słowik - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Mateusz Cholewiak - Farshad Ahmadzadeh, Augusto, Maciej Pałaszewski, Michał Chrapek (71. Damian Gąska), Robert Pich (85. Mateusz Radecki) - Arkadiusz Piech (63. Marcin Robak). Lech Poznań: Matus Putnocky - Maciej Orłowski, Thomas Rogne, Vernon De Marco - Tymoteusz Klupś (70. Kamil Jóźwiak), Pedro Tiba, Mihai Radut (55. Tomasz Cywka), Łukasz Trałka, Piotr Tomasik - Joao Amaral (76. Paweł Tomczyk), Christian Gytkjaer. Po meczu Śląsk - Lech (0:1) powiedzieli: Ivan Djurdjevic (trener Lecha Poznań): "Duże emocje dzisiaj były. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki mecz, bo wiedzieliśmy, że Śląsk jest w dobrej formie. Ta delegacja była bardzo trudna. Biorąc pod uwagę, że dwa i pół dnia temu graliśmy mecz w Lidze Europejskiej, mogliśmy się obawiać, że przy takiej pogodzie pojawi się zmęczenie w pewnym momencie. Nie graliśmy dzisiaj dobrze, wręcz bardzo słabo. Nie mieliśmy żadnej kontroli nad wydarzeniami na boisku. W drugiej połowie chcieliśmy lepiej, ale się nie udawało. Mieliśmy bardzo słaby okres, ale nasza obrona zagrała dzisiaj idealnie, lepiej nie można. Wygraliśmy, zdobyliśmy cenne punkty, ale dużo pracy jeszcze przed nami". Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław): "Boli taka porażka, bo zasłużyliśmy przynajmniej na punkt. Nie chodzi o nieuznane bramki, bo tu nie ma problemu. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku, dobrze zagraliśmy, ale zespół nie został za to nagrodzony. Dziękuję za walkę. Jedziemy dalej, bo mamy jeszcze dużo do zrobienia. Nie mamy samochodów za milion, czy półtora, tylko trochę tańsze. Nie mam pretensji do żadnego z moich zawodników. Każdy będzie mi potrzebny, tak jak to mówiłem już wcześniej. To jest mój zespół i będę za nich stał murem. Co do spalonych, to trzeba wytrzymać ciśnienie, jedną setną sekundy wbiec później i nie będzie spalonych. Musimy ten element poprawić. To mądre, aby stać wysoko przy stałych fragmentach gry, jak Lech, i my też to robimy. Sposobem na to jest wbiegnięcie w wolną strefę w odpowiednim momencie". Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!