W 7. minucie Śląsk wyprowadził groźną kontrę. Mateusz Machaj zagrał z prawej strony do Sebastiana Mili, który obsłużył świetnym podaniem Pawła Zielińskiego. Ten uderzył głową, ale nie trafił w bramkę. Po chwili Lukas Droppa oddał strzał z dystansu, lecz Vytautas Cerniauskas nie miał problemów ze złapaniem piłki. Później czujność bramkarza Korony dwukrotnie sprawdził Mila. Bramkarz Korony jednak poradził sobie z tym strzałami. W 36. minucie Mariusz Pawełek wybiegł z bramki przed pole karne i stracił piłkę. Śląsk miał dużo szczęścia, że nie stracił gola, który padłby, gdyby z pomocą nie przyszedł mu Tomasz Hołota. Do przerwy żadnej z drużyn nie udało się strzelić bramki. Znacznie częściej przy piłce utrzymywali się gospodarze (72 procent - 28 procent), stworzyli sobie też więcej sytuacji podbramkowych (6-3). - Musimy trochę wyżej podejść do przeciwnika. Dobrze, że do przerwy nie straciliśmy bramki. Mamy kwadrans, aby poprawić taktykę - powiedział w przerwie meczu Paweł Golański. Kapitan Korony już w 26. minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. - Do tego meczu podeszliśmy inaczej niż do spotkania z Legią. Prowadzimy grę, ale brakuje nam wykończenia akcji. Mam nadzieję, że to się zmieni w drugiej połowie i wygramy mecz - powiedział obrońca gospodarzy Hołota. Tuż po zmianie stron Korona stworzyła sobie świetną okazję na zdobycie gola. Michał Janota dośrodkował w rzutu wolnego, do futbolówki dopadł niepilnowany Trytko, oddał strzał, jednak Pawełek popisał się kapitalną interwencją. Goście prezentowali się znacznie lepiej niż w pierwszej połowie, więc trener Tadeusz Pawłowski postanowił przeprowadzić dwie zmiany. W 58. minucie na boisku zameldowali się Krzysztof Ostrowski, który zmienił Mateusza Machaja oraz Tom Hateley, który zastąpił Krzysztofa Danielewicza. Po chwili Ostrowski popisał się pięknym podaniem do Roberta Picha, jednak strzał głową skrzydłowego Śląska był niecelny. W 72. minucie Ostrowski kapitalnym prostopadłym zagraniem obsłużył Flavio Paixao, piłka minęła Bouliguibie Ouattarę i trafiła pod nogi Portugalczyka, który strzałem przy lewym słupku pokonał Cerniauskasa. To czwarty gol Paixao w tym sezonie, który w piątek obchodził 30 urodziny. Korona próbowała odwrócić losy meczu, ale nie potrafiła zdobyć bramki. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i trzy punkty zostały we Wrocławiu. Śląsk wygrał po raz piąty w tym sezonie, a Korona poniosła już siódmą porażkę. Wrocławianie wskoczyli na trzecie miejsce w ligowej tabeli, zaś kielczanie wciąż zajmują przedostatnią lokatę w Ekstraklasie. Śląsk Wrocław - Korona Kielce 1-0 (0-0) Bramka: Flavio Paixao (72.) Autor: Aleksander SarotaZobacz terminarz, wyniki, tabelę i strzelców Ekstraklasy Po meczu powiedzieli: Ryszard Tarasiewicz (trener Korony): "Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Za dużo było prostych strat w środku pola, co wynikało z błędów technicznych. W drugiej połowie to my dyktowaliśmy warunki gry i mogliśmy pierwsi zdobyć gola, ale Śląsk uratowała bardzo dobra interwencja Mariusza Pawełka. Straciliśmy bramkę po prostopadłym podaniu w momencie, kiedy naprawdę dobrze broniliśmy. Mogliśmy się pokusić jeszcze o wyrównaniu, ale brakowało lepszych strzałów po dośrodkowaniach. Nie sądzę, aby Śląsk się cofnął sam w drugiej połowie, bo przecież było 0-0. To wynikało z naszej aktywnej gry. Po odbiorze piłki potrafiliśmy szybko wymienić kilka podań i graliśmy w boczne sektory. Z perspektywy ławki druga połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Punkt byłby dobry dla nas, a Śląsk też by nie miał krzywdy". Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): "Myślę, że zasłużone nasze zwycięstwo. Szkoda, że zaraz na początku pierwszej połowy Paweł Zieliński nie trafił do pustej bramki, bo nasze zwycięstwo mogło być wtedy wyższe. Do przerwy mieliśmy wiele sytuacji, ale nie udało nam się nic wykorzystać. Korona właściwie tylko raz zagroziła naszej bramce przez cały mecz. To było na początku drugiej połowy, ale Mariusz Pawełek świetnie wybronił. Mam swój pogląd na ten mecz i nie chcę komentować tego, co mówił wcześniej trener Korony. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie, bo takie są z drużynami, które mają nóż na gardle. Wiedzieliśmy też, że będzie to inny pojedynek niż z Legią i to się sprawdziło. Cieszę się, że mamy takiego zawodnika jak Krzysztof Ostrowski, bo wchodzi i robi jakość. Mamy potencjał ofensywny, jaki mamy i musimy sobie jakoś szukać bramek. Krzysiek wchodzi i wzmacnia naszą grę do przodu".