Poprzedni sezon Śląsk Wrocław zakończył na wysokim, czwartym miejscu. Dzięki temu teraz reprezentuje Polskę w Europie. W I rundzie kwalifikacji do Ligi Europejskiej trafił na słoweński NK Celje, a pierwszy mecz zostanie rozegrany już 2 lipca. Czasu nie ma dużo, a z Wrocławia odchodzą kolejni piłkarze. Największą stratą jest Marco Paixao. Portugalski napastnik prawdopodobnie przeniesie się do Sparty Praga. W przyszłym sezonie we Wrocławiu nie będzie też Karola Angielskiego i Bartosza Machaja. Wciąż nie wiadomo, co z przyszłością Milosza Laczny'ego, Juanito czy Andre Ciolacu, którzy nie zostali zabrani na obóz do Trzebnicy. Dziury w kadrze na razie łatają juniorzy. - Koniecznie trzeba zatrudnić snajpera, który gwarantuje odpowiedni poziom. Paixao na polskie warunki był bardzo dobrym napastnikiem, ale można znaleźć kogoś na rynku, kto mógłby go zastąpić. To priorytet - twierdzi w rozmowie z Interią Waldemar Prusik, były piłkarz Śląska. Problem w tym, że najbliższe spotkanie wrocławianie zagrają już za kilka dni. Jak na razie do drużyny dołączył jedynie Jacek Kiełb z Korony Kielce. Bliski transferu jest też Adam Kokoszka, który od początku przygotowań trenuje ze Śląskiem. Obaj nie są jednak napastnikami. Prusik: - W pierwszych meczach na tej pozycji może występować Flavio Paixao, bo on też gwarantuje gole. Docelowo jednak lepiej by było, gdyby występował na prawym skrzydle. A napastnika trzeba znaleźć. Śląsk najpóźniej ze wszystkich ligowców rozpoczął przygotowania do sezonu, bo dopiero 23 czerwca. Jagiellonia Białystok, która pierwszy mecz rozegra także na początku lipca, zaczęła aż osiem dni wcześniej. Trener Michał Probierz zapowiedział, że chce odpowiednio przygotować zespół do rozgrywek w Europie. Tadeusz Pawłowski wyszedł jednak z innego założenia. - Piłkarze muszą odpocząć - uważa Prusik. - Przede wszystkim przerwa między rozgrywkami jest krótka. Kiedyś polskie drużyny trochę później zaczynały rywalizację w Europie - żałuje. Wrocławianie liczą, że uda im się awansować do kolejnej rundy. Właśnie wtedy ma przyjść odpowiednia forma. Zresztą trener Pawłowski zapowiedział już w końcówce poprzedniego sezonu, że pierwszą rundę kwalifikacyjną potraktuje sparingowo. Z takim nastawieniem może się to jednak obrócić przeciwko trenerowi. Zresztą w przedsezonowym terminarzu zaplanował tylko jeden sparing. Żaden zespół w Ekstraklasie nie zdecydował się na takie ryzyko. - Nowi piłkarze mają niewiele czasu na wkomponowanie się do składu - zauważył pomocnik Krzysztof Danielewicz na oficjalnej stronie wrocławian.Śląsk w tym sezonie wrócił na miejsce, do którego przyzwyczaił kibiców. Poprzedni sezon zupełnie wrocławianom nie wyszedł - nie awansowali do grupy mistrzowskiej i tułali się w dole tabeli. A jeszcze dwa lata temu Śląsk przeżywał piękną przygodę w Europie. Kibicom w pamięci zapadły przede wszystkim zażarte boje z belgijskim Club Brugge.Czy obecną drużynę stać na powtórzenie występów sprzed dwóch lat? - Tamten zespół był mocniejszy - nie ukrywa Prusik. - Wszystko jest jednak możliwe. W kolejnej rundzie wrocławianie trafiają na IFK Goeteborg, a to już trudniejszy przeciwnik. Dwa lata temu te mecze z Club Brugge czy Sevillą były naprawdę interesujące. Może historia się powtórzy? - zastanawia się nasz rozmówca. Do tego jednak potrzebne będzie wzmocnienie składu. Śląsk będzie musiał pogodzić walkę na trzech frontach, a niezbędna jest szeroka, wyrównana kadra. Obecna nie imponuje, późno rozpoczęto przygotowania, a w dodatku terminarz na początku sezonu jest wyjątkowo trudny. Czy w związku z tym wrocławianie pogrążą się w przeciętności? Prusik: - Jestem spokojny. Faktycznie, przygotowania nie wyglądają rewelacyjnie, ale nie ma też powodów do pesymizmu. Kadra jest tylko nieznacznie słabsza, a działacze pewnie jeszcze kogoś zakontraktują.- Śląsk nie powtórzy sukcesu z 2012 roku [mistrzostwo Polski - przyp. red.] albo z 2011 roku [wicemistrzostwo], bo to już nie jest ta drużyna. A Legia i Lech są poza zasięgiem. Niżej może się jednak zdarzyć wszystko. Tymczasem w piątek kontrakt z Dinamem Bukareszt rozwiązał Kamil Biliński. To napastnik, który idealnie wpisuje się w filozofię klubu. Ma 27 lat, był królem strzelców litewskiej ekstraklasy, dobrze radził sobie w Rumunii. W dodatku doskonale zna szatnię Śląska, bo w latach 2006-2012 występował w tym klubie. Pytanie tylko, czy wrocławian stać będzie na pozyskanie tego napastnika? - Jakiś snajper musi przyjść do tej drużyny - powtarza Prusik. - Jeśli tak się stanie, to trzecie miejsce w przyszłym sezonie będzie realne. Łukasz Szpyrka