To właśnie Grajciar miał bardzo dobrą okazję do zdobycia gola - w 53. minucie uderzył jednak wzdłuż bramki. - Szansa była, ale trudna, bo dostałem mocno podkręconą piłkę od Zielińskiego. Szkoda, bo jakbyśmy zdobyli gola, to może Lech nie zdołałby wyrównać na 1-1 i trzy punkty zostałyby we Wrocławiu - mówił trzykrotny reprezentant Słowacji. Z drugiej jednak strony gracz Śląska przypominał, że to Lech miał lepsze okazje w tym spotkaniu, szczególnie przed przerwą. - Lech nas nie zaskoczył, ale pokazał swoją jakość. Trener nas przygotował na takiego Lecha, wiedzieliśmy o sile tego zespołu. A jest silny i będzie walczył o najwyższe pozycje. I choć byliśmy przygotowani, to już w 2. minucie Mariusz Pawełek obronił groźny strzał, a później Robak główkował obok słupka. Myślę jednak, że remis jest sprawiedliwy - opowiadał Grajciar. Niespełna 33-letni zawodnik liczy, że sporo do zespołu wniosą nowi piłkarzy, których w Śląsku wystąpiło aż pięciu, a jest ich jeszcze więcej. - Taka jest piłka: jednym kończą się kontrakty, przychodzą inni. Myślę, że ci nowi pokazali jakość, a z każdą kolejką czy treningiem będą robić postępy. Jak się nauczą języka, to będzie jeszcze lepiej - mówił Słowak, który bardzo sprawnie radzi sobie po polsku. - Koncentrowaliśmy się na tym, by odpowiednio przesuwać się w środkowej strefie. Lech zaczął w pierwszej połowie grać piłką, miał okazje, więc ważne, że udało nam się nie stracić bramki. Taki punkty jest dobry na początek ligi - stwierdził z kolei Adam Kokoszka, którego trener Mariusz Rumak może ustawiać albo na środku obrony, albo jako defensywnego pomocnika. - W okresie przygotowawczym grałem tu i tu, wszystko zależy od trenera. Teraz jedziemy do Warszawy, zagramy z Legią jak z Lechem, o trzy punkty. Na pewno postaramy się znów zagrać na zero z tyłu i gdzieś jeszcze poszukać sytuacji, bo w każdym meczu takie są - zakończył Kokoszka. Andrzej Grupa