Zacięty bój Wisły z rewelacyjnym APOEL-em Nikozja o Ligę Mistrzów, a potem awans zespołu z Krakowa i Legii Warszawa z fazy grupowej w Lidze Europy - ubiegły sezon wydawał się być dowodem, że perspektywa Euro 2012 porwała nawet polskich ligowców. Ledwo przebrzmiały fanfary po największej sportowej imprezie w Polsce, a kibice skończyli debatę nad przyczynami porażki kadry Franciszka Smudy, już mają dobitny dowód, gdzie jest w istocie zło naszej piłki. W trzeciej rundzie eliminacji Champions League mistrz kraju dostał lanie na swoim boisku 0-3 z drużyną ze Szwecji. Wyglądając przy tym nie jak zespół, który niedawno bił Legię, Lecha i Wisłę, ale zbieranina piłkarskich analfabetów i półanalfabetów nienadających się do reprezentowania kogokolwiek. Oczywiście nie ma w tym specjalnej sensacji. Kłopoty kadrowe i finansowe Śląska były dla niego wyrokiem. Klub z Wrocławia nie pasuje do piłkarskiej Europy, jego trener Orest Lenczyk przyznał nawet, że Legia, lub Wisła w składzie sprzed roku, nie pozwoliłyby upokorzyć się tak jak jego zespół. Nikt jednak Śląskowi mistrzostwa Polski nie dał za darmo. Wywalczył go na boisku, tyle, że do poziomu europejskiego we Wrocławiu dorasta wyłącznie stadion. Bo z pewnością ani jeden piłkarz eksportowej drużyny. Od 16 lat kolejni mistrzowie Polski bezskutecznie dobijają się do bram Champions League. Dlaczego miałby je sforsować Śląsk? Faktycznie nie ma ani jednego racjonalnego argumentu. Wrocławianie sami siebie skazali na porażkę, ale można ją było ponieść w lepszym stylu. Mecz z mistrzem Szwecji przypomniał nam o rzeczywistości. Że po cywilizowanej stronie piłkarskiej mapy Europy nie ma miejsca dla Ekstraklasy. Polski piłkarz jest niedoszkolony, źle zmotywowany i już na wstępnym poziomie międzynarodowych rozgrywek całkowicie traci głowę. Można tu powrócić do debaty na temat PZPN, lub leżącego systemu szkolenia, ale zakrawa to już na masochistyczne taplanie się wciąż w tych samych brudach. Polska to kraj, który ma stadiony i kibiców na europejskim poziomie. Działacze, piłkarze i trenerzy tworzą grupę z innej epoki. Optymiści twierdzą, że ci drudzy będą musieli się dopasować. Tylko ile to potrwa i czy samo się stanie? Jeśli ktoś narzekał na starty polskich sportowców na londyńskich igrzyskach, to co powiedzieć o piłkarzach? Śląsk wyglądał na tle Szwedów gorzej, niż młode polskie pływaczki w sztafecie 4x200 dowolnym. Ze względu na Euro 2012 debata o polskiej piłce została zredukowana do poziomu reprezentacji. Tymczasem o sile futbolu decydują kluby, w których tworzone są podstawy i wykuwana codzienność. Trzeba sobie uświadomić, że o realnym stanie naszego futbolu mniej mówi gra drużyny narodowej niż mistrza Polski. Dlatego klęski Śląska z Helsingborgiem nie można traktować w kategoriach przypadku, czy epizodu, ale raczej epitafium dla polskiego futbolu. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!