Wisła przegrała w ostatniej kolejce z Legią Warszawa 1-2, ale mecz wzbudził bardzo wiele kontrowersji, ponieważ pierwszy gol dla Legii padł po błędzie arbitrów. W sobotę mistrzowie Polski zremisowali na wyjeździe z Polonią Warszawa 2-2, choć do przerwy prowadzili 2-1, a drugiego gola stracili po tym, jak piłka przypadkowo odbiła się od bramkarza i wpadła do siatki. Po meczu z Polonią Levy podkreślił, że jego zespół do końca spotkania miał przewagę i stworzył sobie dużo sytuacji podbramkowych, ale do zdobycia trzech punktów zabrakło szczęścia. - Teraz przed nami druga połowa rywalizacji z Wisłą, której stawką jest awans do finału PP. W Krakowie nie możemy tylko bronić tego korzystnego wyniku. Musimy zagrać tak, jakby we Wrocławiu padł bezbramkowy remis - powiedział we wtorek Levy. Szkoleniowiec przyznał, że stracona na własnym boisku bramka sprawiła, że w rewanżu jego drużynę czeka jeszcze trudniejsze zadanie i absolutnie nie można sobie pozwolić na lekceważenie rywala. - Pierwsze spotkanie półfinałowe oraz niedawny dobry występ przeciwko Legii potwierdziły te słowa. W składzie krakowskiej drużyny jest wielu doświadczonych graczy, którzy mają swoją jakość. W środę musimy być skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty - dodał Levy. Do meczu wrocławianie przystąpią jedynie bez zawieszonego za kartki Sochy. Siedmiu piłkarzy Śląska, w tym m.in. Sebastian Mila, Piotr Ćwielong, Rok Elsner, Mariusz Pawelec i Adam Kokoszka, ma na koncie po jednej żółtej kartce i każde kolejne takie upomnienie, w razie awansu do finału, będzie dla nich oznaczało absencję w najbliższym meczu. - Wierzę w naszą drużynę. Mam zaufanie do piłkarzy i wiem, że zrobią wszystko, aby Śląsk po wielu latach przerwy ponownie zagrał w finale PP - zakończył trener. Początek środowego spotkania zaplanowano na godz. 18.30. INTERIA.PL zaprasza na tekstową relację na żywo z tego wydarzenia Tutaj możesz śledzić relację na żywo na urządzeniach mobilnychZobacz terminarz Pucharu Polski