<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/slask-wroclaw-legia-warszawa,5874" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Śląsk Wrocław - Legia Warszawa!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/slask-wroclaw-legia-warszawa,id,5874" target="_blank">Zapis relacji na urządzenia mobilne</a> W pierwszym starciu obu ekip, rozegranym w sierpniu w Warszawie, padł bezbramkowy remis. Wydawało się, że tym razem mecz idealnie rozpocznie się dla gospodarzy. Już w ósmej minucie we własnym polu karnym Lewczuk faulował Gąskę. Arbiter bez wahania podyktował "jedenastkę", nie potrzebował analizy VAR. Do piłki podszedł Pich. Uderzył po ziemi, ale lekko i nieprecyzyjnie. Majecki wyekspediował piłkę na korner. Ta sytuacja zemściła się na wrocławianach błyskawicznie. Legioniści przeprowadzili kapitalną akcję lewym skrzydłem. Po koronkowej wymianie piłki między Luquinhasem a Karbownikiem, ten drugi dograł po ziemi na środek pola karnego, a tam Wszołek uderzył bez przyjęcia i zrobiło się 0-1. Śląsk szukał okazji do szybkiego odwetu, ale defensorzy Legii nie pozwolili sobie na moment dekoncentracji. Jeszcze przed upływem pół godziny gry sędzia przerwał spotkanie. Kibice obu zespołów odpalili race, boisko zostało zadymione i nie było warunków do kontynuowania meczu. Po kilku minutach oczekiwania arbiter nakazał zawodnikom opuszczenie murawy. Gra została wznowiona po 10 minutach przerwy. Spiker poinformował widownię, że po następnym incydencie pirotechnicznym mecz nie zostanie dokończony. Goście bliscy byli podwyższenia prowadzenia. Oko w oko z Putnockim stanął Gwilia, ale w ostatniej chwili został wytrącony z równowagi przez jednego z defensorów. Gorliwie rzutu karnego domagał się trener Legii, Vuković. Efekt? Szkoleniowiec został ukarany żółtą kartką, a "jedenastki" nie było. Arbiter skorzystał z podpowiedzi sędziów sprzed monitora i nakazał grać dalej. Jeszcze przed gwizdkiem na przerwę po błyskawicznej kontrze piłka trafiła do bramki Śląska po raz drugi. Autorem gola był Kante. Trafienie słusznie nie zostało jednak uznane, bowiem napastnik warszawian znajdował się na pozycji spalonej.Pierwszy kwadrans po zmianie stron należał do Legii. Mogła podwyższyć prowadzenie przed upływem godziny gry. Dwukrotnie z bliskiej odległości strzelał wówczas Luquinhas, ale w obu przypadkach fenomenalnie interweniował Putnocky. Chwilę później piłkę tuż nad poprzeczką przeniósł Gwilia. W tym okresie wrocławianie nie byli w stanie oddać celnego strzału. Obaj trenerzy dokonali zmian, ale zadowolony z ich efektu mógł być tylko Vuković. To wprowadzony z ławki Niezgoda zaliczył kluczowe podanie w akcji, którą sfinalizował Kante. Śniadoskóry napastnik Legii z ostrego kąta wpakował piłkę pod poprzeczkę. Putnocky nie miał nic do powiedzenia. Słowak był również bezradny, gdy z pięciu metrów głową uderzał filigranowy Luquinhas. Brazylijczyk wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Wszołka i tylko dopełnił formalności. W tym momencie miejscowi byli na kolanach. Śląsk doznał pierwszej domowej porażki w tym sezonie. Wrocławianie pozostawali najdłużej niepokonaną ekipą przed własną publicznością. Pogromcę znaleźli dopiero w dziewiątym spotkaniu w roli gospodarza. Po meczu powiedzieli: Aleksandar Vuković (trener Legii Warszawy): "Jesteśmy zadowoleni z wyniku i z tego, że zdobyliśmy trzy punkty w miejscu, gdzie nikomu się to wcześniej w tym sezonie nie udało, co świadczy jak trudny to jest teren i jaka to jest drużyna. Dobrze pamiętam gdzie był Śląsk, kiedy przejmował ten zespół Lavicka, a gdzie jest teraz. To pokazuje, jak dobrze poukładał tę drużynę i jaką pracę wykonał. Wygrywamy nie kontrolując całego meczu, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo, może nie tak wysokie. Jednym z kluczowych momentów, nie mówię, że decydującym, był obroniony rzut karny. Później byliśmy zespołem lepszym, zwłaszcza w drugiej połowie". Viteżslav Laviczka (trener Śląska Wrocław): "Legia była dzisiaj lepszym zespołem. Ten mecz był dużym doświadczeniem dla nas. Legia pokazała, że ma dużo jakości. Dla mnie największa różnica była w ataku. Kluczowe momenty, to na pewno rzut karny, ale to nie jest tak, że Robert Pich nam przegrał mecz. Jakość gry rywali była większa niż nasza. Dzisiaj jesteśmy smutni, ale się wyśpimy, odpoczniemy i od jutra będziemy się przygotowywać do meczu z Lechem Poznań. Teraz jest smutek w szatni, ale to nie jest tak, że jak wygrywaliśmy, byliśmy mistrzami świata, a teraz wszystko było źle. Na pewno przerwa w grze nie była dla nas dobra". Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 0-3 (0-1) Bramka: 0-1 Wszołek (14.), 0-2 Kante (73.), 0-3 Luquinhas (83., głową) <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>