Lenczyk jeszcze w ubiegłym roku pracował w Śląsku. Teraz jako trener Zagłębia po raz pierwszy skrzyżował rękawice ze swym następcą we wrocławskim klubie. Zanim mecz zaczął się na dobre, już musiał być na chwilę przerwany, gdy kibice gospodarzy "zaatakowali" serpentynami bramkarza "Miedziowych" Michał Gliwę i jego pole karne. Spotkanie bardzo szybko zakończyło się dla piłkarza gości Borisa Godala, który w 14. minucie opuścił boisko na noszach z kontuzją kolana. Zanim został zastąpiony przez Roberta Jeża, grający w przewadze liczebnej Śląsk zdobył bramkę. Sebastian Mila najpierw przegrał pojedynek z Gliwą, potem dośrodkował z rzutu rożnego, a Marco Paixao "na raty" strzałem głową pokonał bramkarza gości. Śląsk przez pół godziny kontrolował przebieg gry. W kolejnych minutach to goście stworzyli dwie okazje bramkowe. Akcje prawą stroną przeprowadzili David Abwo i Paweł Widanow, lecz strzał Jeża został zablokowany, a uderzenie na wślizgu Arkadiusza Piecha było niecelne. Trener Lenczyk z właściwym sobie spokojem przyglądał się marnowanym przez jego podopiecznych sytuacjom. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Widanow huknął zza pola karnego, a piłka o centymetry minęła bramkę Rafała Gikiewicza. W 46. minucie na boisku w barwach Śląska pojawił się Dudu Paraiba, a dwie minuty później już cieszył się z gola. Lewy obrońca Śląska trafił do bramki z rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką Dorde Cotry. To było dramatyczne kilka minut dla Cotry, który niedługo po sprokurowaniu karnego wyleciał z boiska. Piłkarz gości wściekł się na faulującego go Sebino Plaku i zaatakował piłkarza Śląska, za co zobaczył drugie "żółtko" (pierwsze - za rękę w polu karnym). Po chwili mógł dobić gości Paixao, ale z bliska nie trafił w bramkę po akcji Sylwestra Patejuka. W 80. minucie bliski zdobycia kontaktowej bramki był Jeż. Pomocnik "Miedziowych" potężnie uderzył z 25 metrów, a piłka odbiła się od poprzeczki. To mógł być jeden z najpiękniejszych goli sezonu. Śląsk wygrał derby. Trener Levy triumfował! Po meczu powiedzieli: Orest Lenczyk (trener Zagłębia): Przed meczem uważaliśmy, że mamy tu szansę wygrać. Trochę zaszkodził nam pożar na trybunie, który mógł wpłynąć na grę obrony przy kornerze, kiedy padła pierwsza bramka dla Śląska. Później była kolejna sytuacja, kiedy straciliśmy Borisa Godala i wiele wskazuje, że na dłuższy okres. Po opanowaniu sytuacji i mobilizacji w szatni w przerwie, liczyliśmy na odwrócenie losów meczu. W trzeciej minucie mamy rzut karny, który położył nas na jedną łopatkę. Później była czerwona kartka i chodziło nam już o to, aby nie przegrać wyżej. Przy wyniku 0:2 mieliśmy jeszcze poprzeczkę po strzale Jeża. Dobrze, że teraz jest przerwa w lidze, bo będę mógł bliżej poznać zawodników i zobaczyć, jak pracują. Szkoda tylko, że kilku wyjeżdża na zgrupowania różnych reprezentacji. Stanislav Levy (trener Śląska): Cieszę się, że wygraliśmy, bo to był ważny dla nas mecz. Bardzo dobrze się dla nas ten mecz poukładał. Zdobyliśmy gola i przeciwnik musiał się trochę odkryć. Wiedzieliśmy, że Zagłębie będzie grało z kontry i to się potwierdziło. Mieli trzech szybkich zawodników, na których trzeba było bardzo uważać. Początek drugiej połowy był dla nas też dobry. Zdobyliśmy gola z rzutu karnego na 2:0 i moim zdaniem był to kluczowy moment tego meczu. Świetnie spisali się też kibice, którzy byli dzisiaj ekstra. Były momenty, że nie graliśmy dobrze, ale oni byli z nami przez cały czas, byli naszym 12 zawodnikiem. W końcówce meczu można było przycisnąć, ale jedna, dwie sytuacje, brak koncentracji i mogło być jeszcze różnie. Mieliśmy przede wszystkim kontrolować grę, bo nie było potrzeby rzucać wszystkiego do przodu. Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Marco Paixao (15.), 2-0 Dudu Paraiba (48. z karnego) Czerwona kartka: Dorde Cotra - Zagłębie (57. druga żółta) Sędzia: Paweł Pskit. Widzów: 15 649. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, terminarz, tabela, strzelcy. NA ŻYWO</a>