<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole</a> - To będzie rozbudowa, ale... to będzie nowy obiekt - wypalił prezydent Nowego Sącza zapytany o dalsze plany związane ze stadionem Sandecji. Wiele osób od razu zwróciło uwagę na niecodzienny ton i zachowanie prezydenta, a niektórzy sugerowali, że był "mocno niedysponowany". Ryszard Nowak momentami mówił bowiem w nieco trudny do zrozumienia sposób. - Nie mam zamiaru wydać 60 milionów na budowę stadionu Sandecji, bo wiem, że można zorganizować ten projekt za niższą cenę - powiedział prezydent Nowego Sącza w rozmowie z dziennikarzami. Konkretnych informacji, chociażby o starcie nowego przetargu wciąż jednak nie ma. Poprzedni został unieważniony, ponieważ jedyna oferta, jaka wpłynęła do miasta przekraczała jego możliwości finansowe. Kontrahent zaproponował wybudowanie obiektu wyceniając go na 60 mln złotych, czyli o 10 mln więcej niż zakładano. Kibice wyszli na ulice W piątek kibice Sandecji zorganizowali protest przed ratuszem miasta, domagając się od prezydenta Nowaka budowy nowego obiektu. "Nowoczesny stadion, nie pudrowanie trupa" - takie transparenty można było zobaczyć na rynku w Nowy Sączu. Ryszard Nowak nie spotkał się z kibicami, tłumacząc się innymi obowiązkami, ale zostawił im list. - Państwa apel i organizację zgromadzenia odbieram jako kolejny akt wsparcia tak dla drużyny, jak i dla mnie i zespołu, który działa, by deklaracje i plany w sprawie powstania nowego stadionu spełniającego wymogi do gry w ekstraklasie stały się faktem w możliwie jak najkrótszym czasie - zapewniał prezydent Nowak. Przypomnijmy, że docelowo klub miał otrzymać kompletnie nowy obiekt. Po unieważnieniu przetargu już wiadomo, że stary stadion zostanie jedynie przebudowany tak, aby spełniał ekstraklasowe wymogi. Jak powiedział prezydent, będzie on mógł pomieścić od sześciu do ośmiu tysięcy widzów. 11 stycznia Ryszard Nowak podpisał umowy pomiędzy Polskim Funduszem Rozwoju, a Nowym Sączem i pięcioma innymi gminami z Sądecczyzny. Dzięki nim miasto dostało 30 mln złotych, które jak zapowiedział prezydent, mają być przeznaczone na rozbudowę stadionu Sandecji. - W przypadku Nowego Sącza nie będę ukrywał, że myślę o budowie nowego stadionu dla klubu sportowego Sandecja. To nie są pieniądze znaczone, a więc samorząd może je wydawać na to, co w danej chwili uważa za konieczne z punktu widzenia społecznego, przede wszystkim na infrastrukturę. Ważne, aby tych pieniędzy nie zmarnować - zapowiedział Nowak. To jednak nie uspokoiło kibiców Sandecji, którzy protestowali przed ratuszem. Fani "Biało-Czarnych" obawiają się, że jeżeli klub spadnie z Ekstraklasy, to plany związane ze stadionem upadną. Trudny okres dla piłkarzy Sandecja koniec 2017 roku zakończyła passą 12 meczów bez wygranej. Pod koniec grudnia zwolniono także trenera Radosława Mroczkowskiego, a jego miejsce zajął Kazimierz Moskal. - Na pewno nie była to decyzja, która przeszła obok nas obojętnie. Nie spodziewaliśmy się, że to nastąpi akurat w tym momencie - mówił w rozmowie z eurosport.interia.pl kapitan zespołu Dawid Szufryn i jednocześnie zaznaczał: - Jeśli chcemy się utrzymać, na pewno musimy się wzmocnić. Wszystkie drużyny pewnie będą to robić. Na pewno Pogoń Szczecin, Piast Gliwice (dwie ostatnie drużyny w tabeli - przyp. red.) mają dużo większe budżety niż my. Nasza kadra jest bardzo wąska. Trzech, czterech zawodników musi być dokooptowanych, bo pokazała to końcówka rundy, że kiedy przyszły kontuzje i kartki, to wyglądało to różnie. Sandecja jeszcze nie zrobiła żadnego transferu. Na testach medycznych w klubie był ukraiński pomocnik Wałerij Fedorczuk, ale nie przeszedł ich pomyślnie. Przewrotne życie beniaminka Chociaż Sandecja teraz ma gorszą serię, trzeba jej oddać, że na początku sezony pokazała się z naprawdę dobrej strony. Zawodnicy z Nowego Sącza wiele razy zresztą podkreślali, że brak pewnych umiejętności nadrabiają charakterem. Pokazali to niedawno także w meczu z Legią Warszawa (2-2), w którym byli o krok od sprawienia wielkiej sensacji. Remis gościom uratował dopiero w doliczonym czasie gry Jarosław Niezgoda. Awans do Ekstraklasy, zwłaszcza pierwszy raz w historii klubu niesie ze sobą wiele radości, ale także wyzwań. Sandecja radzi sobie z nimi jak umie. Jeśli w klubie będą wyciągać wnioski i podejmować przemyślane decyzje, to Sandecja wcale nie musi wracać do pierwszej ligi. Walka o utrzymanie łatwa jednak nie będzie. Adrianna Kmak