Szufryn we wrześniu naderwał więzadło w kolanie. Było zniszczone w 70 procentach, więc przez pięć kolejek musiał pauzować. Do składu wskoczył na spotkanie z Wisłą Kraków i stało się: - Wróciłem na własną prośbę, ale niepotrzebnie. Chciałem pomóc i niestety uraz się odnowił. Znam swój organizm i czuję, że tak się stało. Można powiedzieć, że od 70. minuty grałem bez nogi - mówił Interii Szufryn pod spotkaniu z Wisłą Kraków. Kapitan Sandecji rundę spisał już na straty, a trener Mroczkowski zaczynał zastanawiać się, jak poustawiać defensywę bez swojego kapitana. Okazało się to jednak niepotrzebne, bo kontuzja była mniej poważna i Szufryn zgłosił, że chce wystąpić przeciwko Lechowi Poznań. - Po tym zerwaniu mam dużą bliznę, przez co więzadło jest mało elastyczne. Przy każdym mocniejszym zgięciu kolana coś mnie "ciągnie". Więzadło jest zagojone, ale elastyczność jest tak mała, że każdy wślizg i każde nienaturalne zgięcie powoduje wielki ból - tłumaczył defensor Sandecji po remisie z "Kolejorzem" (0-0). Jak się jednak okazało, sprawę przed meczem załatwiają środki przeciwbólowe. Przed wyjściem z szatni Szufryn zażywa tabletki, wybiega na rozgrzewkę i jest gotowy na 90 minut walki z rywalami. Mimo że przy niektórych zagraniach nadwyrężone więzadło nie daje o sobie zapomnieć. - Boli, nie da się tego ukryć, ale mimo to nie gram na blokadzie, bo gdybym w ogóle nie czuł bólu, to istniałaby obawa całkowitego zerwania - tłumaczy. Teraz przed zawodnikiem Sandecji ważny miesiąc. Nie dość, że Ekstraklasa nabiera tempa (w trzy tygodnie każdy zespół zagra po pięć spotkań), to jeszcze cały czas będzie próbował zaleczyć uraz. - Pomóc może mi tylko terapia manualna i ćwiczenia, które muszę wykonywać, by wzmocnić to więzadło w miejscu, gdzie zostało zerwane. Jak dobrze pójdzie, to za miesiąc powinienem dojść do siebie - zaznacza. Piotr Jawor, AK Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy