Goście, którzy na zwycięstwo czekają od miesięcy, zagrali z faworyzowanym Górnikiem bardzo dobre spotkanie i po trafieniu rezerwowego wczoraj Wojciecha Trochima prowadzili. W końcówce kilka minut nieuwago sprawiło, że najpierw do siatki z rzutu karnego trafił Igor Angulo, a w chwilę później gola zdobył Dani Suarez. Na kilka minut przed końcem rezultat spotkania na 2-2 ustalił Aleksandar Kolew. Po meczu rozmawialiśmy z bramkarzem Sandecji Michałem Gliwą, który po krótkiej nieobecności, wrócił wczoraj między słupki bramki jedenastki z Nowego Sącza. - Jest niedosyt. Prowadziliśmy przecież 1-0, a daliśmy sobie wbić bramki w końcówce. Uważam, że stało się to za łatwo... Nie wiem jaką znaleźć receptę, żeby takich bramek nie tracić. Jest zamieszanie w naszym polu karnym, płka spada pod nogi zawodnika Górnika, który w tym gąszczu posyła ją przy samym słupku. Szkoda, naprawdę szkoda. Dobrze, że chociaż potem wyrównaliśmy. Jeżeli jednak chcemy myśleć o utrzymaniu, to musimy zdobywać pełną pulę - podkreśla doświadczony bramkarz. Gliwę zapytaliśmy jeszcze o ocenę karnego podyktowanego w końcówce drugiej połowy przez dobrze prowadzącego wczorajszy mecz Szymona Marciniaka, który za niewiele ponad dwa miesiące będzie prowadził mecze na mistrzostwach świata w Rosji. - Sędzia podyktował jedenastkę i nie będę z nim dyskutował. Ma do swojej dyspozycji VAR. W pierwszej połowie została zauważona ręka Angulo przy jego trafieniu. Ufam sędziemu Marciniakowi, więc nie ma dyskusji czy jedenastka była czy nie - mówi bramkarz Sandecji. Po 29 ligowych kolejkach drużyna z Nowego Sącza jest na ostatnim miejscu w ligowej tabeli z 24 punktami na koncie. W ostatnim meczu rundy zasadniczej rywalem zespołu prowadzonego przez Kazimierza Moskala będzie w Niecieczy Wisła Kraków. Z Zabrza Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2017-2018,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>