Burdy na stadionie w Chorzowie rozpoczęły się w drugiej połowie spotkania. Najpierw na murawie wylądowało kilkadziesiąt rac i petard. Sędzia Jarosław Przybył przerwał spotkanie na kilka minut. Później również było bardzo niespokojnie. W 67. minucie arbiter nakazał zawodnikom udać się do szatni ze względu na ich bezpieczeństwo. Część pseudokibiców opuściła swój sektor i ruszyła w kierunku budynku zarządu klubu. Sytuację udało się opanować i mecz został dokończony. Po ostatnim gwizdku rozegrały się dantejskie sceny. Chuligani wbiegli na murawę i musiała interweniować policja. Sześć osób zostało zatrzymanych.Niektórzy funkcjonariusze byli ubrani w kamizelki fotoreporterów i to wywołało duże kontrowersje. Przeciwko takim działaniom policji zaprotestowały śląskie redakcje. "Stanowczo sprzeciwiamy się praktykom, do jakich doszło podczas piątkowych zajść na stadionie Ruchu Chorzów. Ukrywanie policjantów bądź funkcjonariuszy jakichkolwiek służb pod szyldem mediów nie ma żadnego usprawiedliwienia. Jest to przejaw kompletnego braku wyobraźni osób kierujących działaniami policji" - napisali redaktorzy naczelni.Mocny głos w tej sprawie zabrali również przedstawiciele Press Club Polska. "Stanowczo sprzeciwiamy się używaniu emblematów identyfikujących dziennikarzy do działań policyjnych. Policja dysponuje odblaskowymi kamizelkami z napisem "Policja" i nie ma żadnego powodu, by podczas działań na stadionie lub w każdym innym miejscu udawała dziennikarzy" - czytamy w oświadczeniu.Głos w sprawie zajęła również policja, która uważa, że funkcjonariusze zapobiegli eskalacji agresji chuliganów, a działania były szybkie i skuteczne."W trakcie meczu policjanci tzw. zespołu monitorującego na prośbę organizatora przebywali na stadionie w strefie przeznaczonej dla osób filmujących i robiących zdjęcia. Funkcjonariusze ubrani byli w klubowe kamizelki obsługi - umożliwiające przebywanie w tej strefie i mający za zadanie obserwację i rejestrację materiałów foto/video. To jest ich podstawowe zadanie, związane z monitorowaniem i rejestracją wydarzeń. Podczas meczu to właśnie ci funkcjonariusze zauważyli przygotowania stadionowych chuliganów do wtargnięcia na murawę. W pewnym momencie służba porządkowa organizatora nie była w stanie zapanować nad sytuacją, a o podjęcie działań mających na celu przywrócenie porządku, została poproszona Policja. Ze względu na dynamicznie rozwijające się zagrożenie i konieczność szybkiej reakcji to właśnie policjanci z zespołu monitorującego, znajdujący się we wskazanym miejscu zapobiegli bezpośrednim atakom na piłkarzy. Uniemożliwili oni przedostanie się na murawę większej grupie chuliganów, zatrzymując także tych, którzy już weszli na płytę. Zakończyło się to zatrzymaniem sześciu osób. W niedługim czasie na prośbę organizatora, na stadionie pojawiły się również pododdziały Policji.Można zadać pytanie, co wydarzyłoby się, gdyby nie było tam policjantów monitorujących mecz? Realne było zagrożenie zdrowia i życia zawodników, pracowników klubu i przypadkowych osób oraz uczestników tego spotkania oraz uszkodzenia mienia. Reakcja policjantów, na prośbę ochrony organizatora, która nie potrafiła swoimi siłami przywrócić porządku, zapobiegła groźnym skutkom działań agresywnych chuliganów. Głównym zadaniem funkcjonariuszy monitorujących mecz jest obserwacja, lecz jest także ich obowiązkiem podjęcie skutecznej interwencji w sytuacji zagrożenia" - czytamy w oświadczeniu. Mecz zakończył się wynikiem 2-2. Ruch i Górnik Łęczna spadły z Ekstraklasy. Tytuł mistrzowski obroniła Legia Warszawa. RK Wyniki ostatniej kolejki i końcowa tabela grupy spadkowej Ekstraklasy Wyniki ostatniej kolejki i końcowa tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy Ranking Ekstraklasy - kliknij!