Po tym meczu podopieczni Duszana Radolskiego, którzy mają na koncie 17 punktów, wyprzedzili w tabeli popularne "Pasy", gorsze o jedno "oczko". Goście już w 3 min. skierowali piłkę do siatki, ale Witkowski był na spalonym i trafienie zostało anulowane. Później na murawie dominowali gospodarze, ale Balaz nie zawsze znajdował zrozumienie u kolegów z zespołu, a po jego dośrodkowaniach dobre okazje partaczył Fabusz. Strzelecką niemoc pomógł Ruchowi przełamać obrońca gości Tomasz Wacek, który po godzinie gry wepchnął piłkę do własnej bramki. Po płaskim dośrodkowaniu Jakubowskiego w polu karnym Cracovii powstało spore zamieszanie. Jezierski lekko trącił piłkę piętą, a ta odbiła się jeszcze od Wacka i wpadła do siatki. - Po prostu pech - skwitował całą sytuację Wacek. Słabo grający dotąd krakowianie rzucili siÍ do odrabiania strat i niewiele brakowało, a doprowadziliby do wyrównania. Po strzale z rzutu wolnego Dariusza Pawlusińskiego w 70. min piłka trafiła w poprzeczki bramki Ruchu. Chwilę później chorzowianie zdobyli drugiego gola. Szykujący się już do zmiany Balaz poprosił trenera Radolskiego o możliwość wykonania ostatniego wolnego. Słowak precyzyjnie dośrodkował w pole karne, a pozostawiony bez opieki Wojciech Grzyb spokojnie trafił do siatki. - Dobrze, że wygraliśmy z Cracovią 2:0, bo dzięki temu mamy lepszy bilans bezpośrednich spotkań w krakowianami. Gdybyśmy zakończyli ligę z taką samą ilością punktów, to wówczas my będziemy wyżej w tabeli - powiedział kapitan Ruchu Wojciech Grzyb. W końcówce z dobrej strony pokazał się grający po raz ostatni w Ruchu Sebastian Nowak broniąc uderzenie pod poprzeczkę Bojarskiego. - Potężnie zbudowany bramkarz od wiosny będzie reprezentował barwy Górnika. Jacek Sroka, Chorzów <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/orange-ekstraklasa/mecz/wynik,235112">Zobacz relację z meczu Ruch - Cracovia</a>