W marcu tego roku chorzowski magistrat zdecydował o przekazaniu 18 mln pożyczki na rzecz klubu. Bez tych pieniędzy 14-krotny mistrz Polski nie przeżyłby. Finansowa pomoc z publicznych pieniędzy przekazywana jest klubowi przez miejscowe Centrum Przedsiębiorczości. W trakcie rozmów na temat pożyczki, ówczesny prezes Ruchu Dariusz Smagorowicz zapewniał, że znaki towarowe klubu nie są zajęte czy obciążone. Tymczasem teraz okazuje się coś innego. Jak pisze "Dziennik Zachodni": "Podczas wyceny znaków przeprowadzanych na zlecenie Centrum Przedsiębiorczości okazało się jednak, że niebieska "eRka" jest przedmiotem zajęcia przez jeden z banków i zabezpiecza inny kredyt. W tej sytuacji prezes Centrum Przedsiębiorczości w Chorzowie Piotr Małecki zdecydował się powiadomić o tym fakcie Prokuraturę Rejonową w Chorzowie". W opinii Małeckiego nazwa i herb klubu zostały wpisane jako jedna z form zabezpieczenia udzielonego wsparcia, a ówczesny prezes "Niebieskich" Dariusz Smagorowicz zapewniał, że nie są w żaden sposób obciążone i nie stanowią zabezpieczenia dla innych zobowiązań. "Jednak podczas wyceny znaków na zlecenie spółki okazało się, że wbrew zapewnieniom są one przedmiotem zajęcia przez jeden z banków i zabezpieczają inne kredyty" - poinformował rzecznik chorzowskiego magistratu Krzysztof Karaś. "To już nie tylko wprowadzenie w błąd - po prostu zostaliśmy okłamani i to w sytuacji, gdy ratowaliśmy Ruch Chorzów od spadku z Ekstraklasy. Miasto wywiązało się z obietnicy pomocy, o co prosili kibice i wszyscy, którym na sercu leży przyszłość tego klubu. Niestety Zarząd Ruchu, kierowany wówczas przez pana Smagorowicza, jak się teraz okazuje nie grał do końca fair. Dlatego wraz z wezwaniem klubu do odblokowania zabezpieczeń zdecydowaliśmy się zawiadomić o tej sytuacji chorzowską prokuraturę" - wyjaśnia prezydent miasta Andrzej Kotala. Smagorowicza cytuje Polska Agencja Prasowa: "Kompletując dokumentację nie wprowadziłem świadomie nikogo w błąd. Sytuacja sporna jest związana z różnicą w interpretacji prawnej zapisów umowy między Ruchem a Centrum Przedsiębiorczości. Liczę na to, że w najbliższych dniach to nieporozumienie będzie definitywnie wyjaśnione, a wszelkie wątpliwości związane z zabezpieczeniem znaków towarowych klubu zostaną rozwiane" - tłumaczy Smagorowicz, jeden z udziałowców Ruchu. Komentarz: Przed pucharowym meczem Ruch - Lech, Dariusz Smagorowicz wszedł do kabiny, gdzie siedzą dziennikarze, podszedł do mnie z kartką papieru i chciał, aby mu podał mój prywatny adres, bo, jak powiedział, ma dla mnie dwa prywatne pozwy. Odmówiłem, radząc by kontaktował się z redakcją. Przy wszystkich stwierdził jeszcze, że tchórzę. Nie wiem, po co była mu ta pokazówka? Chciał zastraszyć innych? Parę dni później wybrano go do władz Ekstraklasy, okazało się też, że to jedna z tych osób, które stoją za kandydaturą Józefa Wojciechowskiego na prezesa PZPN. Teraz były prezes "Niebieskich" może mieć nieliche problemy z prawem. Michał Zichlarz