- Do Chorzowa przyjeżdżamy po zwycięstwo - mówił Interii przed meczem pomocnik "Portowców" Mateusz Matras. Tymczasem w wyjściowym zestawieniu szczecinian dość niespodziewanie pojawił się Marcin Listkowski. 17-letni napastnik grał już wprawdzie w końcówce poprzedniego sezonu i zaliczył po parę minut w kilku meczach tegorocznych rozgrywek, ale w podstawowym składzie jeszcze nie grał. Teraz dostał szansę od pierwszej minuty, a Łukasz Zwoliński usiadł na ławce. Dobrze grająca w ostatnim czasie Pogoń zaczęła z dużym animuszem i już po trzech minutach mogła prowadzić. Po dokładnym dośrodkowaniu z lewej strony, aktywnie grającego Mateusza Lewandowskiego, bliski zdobycia bramki był Jarosław Fojut. Piłka po uderzeniu środkowego obrońcy "Portowców" minimalnie minęła jednak cel. Goście wykonywali w tym czasie także kilka rzutów rożnych. Ruch ocknął się po kilkunastu minutach, a sygnał do ataku dał 20-letni Maciej Urbańczyk. W 12. minucie piłkę po jego mocnym strzale zza pola karnego obronił Dawid Kudła, a w 20. minucie uderzenie młodego pomocnika "Niebieskich" zostało zablokowane przez Fojuta. Kilka minut później był już 1-0 dla zespołu Czesława Michniewicza. Po składnej akcji Listkowski świetnie zagrał do Takafumi Akasoshiego, ten ograł Matusza Putnockiego i skierował piłkę do pustej bramki. Jak jednak pokazały telewizyjne kamery, to trafienie nie powinno zostać uznane, bo w momencie podania Japończyk znajdował się na pozycji spalonej. Po stracie bramki gospodarze przejęli inicjatywę, ale nie udało im się wykorzystać dwóch okazji. Obie zmarnował Mariusz Stępiński. W 31. minucie piłka po jego strzale głową przeszła ponad poprzeczką, a potem napastnik Ruchu nie wykorzystał świetnego dośrodkowanie Grodzickiego. Nie trafił dobrze głową fatalnie pudłując. W końcówce znowu dali o sobie znać goście. W środku pola piłkę w fatalny sposób stracił Urbańczyk. Przejął ją Matras, kapitalnie zagrał do Akahoshiego, który w sytuacji sam na sam nie miał problemów z pokonaniem golkipera chorzowian. Dla japońskiego zawodnika, to pierwszy mecz w Ekstraklasie, w którym zdobył dwa gole. Zresztą trzeba powiedzieć, że stadion przy Cichej jest szczęśliwy dla 29-letniego piłkarza. Akahoshi trafił też w wyjazdowym spotkaniu z Ruchem ponad dwa lata temu. Co do Urbańczyka, to na drugą połowę nie wyszedł już na boisku. Jego miejsce na murawie zajął doświadczony Maciej Iwański. Po zmianie stron chorzowianie starali się odrobić straty. W 53. minucie z rzutu wolnego celnie strzelał Patryk Lipski, ale Kudła był na miejscu. Potem bramkarza Pogoni starł się jeszcze zaskoczyć Kamil Mazek, ale bez efektu. W 70. minucie losy meczu zostały przesądzone. W środku pola Grodzicki wślizgiem zaatakował rezerwowego Zwolińskiego. Wejście kapitana Ruchu arbiter z Krakowa zinterpretował jako bardzo ostry atak, pokazał mu drugą żółtą kartkę i odesłał do szatni. Wściekły Grodzicki nie zostawił na arbitrze suchej nitki. Już w doliczonym czasie Sebastian Krasny wyrzucił z boiska kolejnego obrońcę "Niebieskich"! Marek Szyndrowski wszedł wślizgiem w nogi rozpędzonego Zwolińskiego. I tym razem arbiter zinterpretował to, jako brutalne zagranie i wyrzucił piłkarza z boiska. Ruch kończył więc w dziewiątkę. Grająca z przewagą jednego zawodnika Pogoń mogła podwyższyć rezultat w 75. minucie. Znowu w głównej roli wystąpił Akahosi. Tym razem jednak Japończyk przestrzelił. Już do końca nic się nie zmieniło, Pogoń odniosła piątą wygraną w tegorocznych rozgrywkach i z 21 punktami na koncie traci już tylko trzy punkty do rewelacyjnego lidera Piasta Gliwice. . Dla Ruchu dzisiejsza przegrana jest czwartą z rzędu w ostatnich dwóch tygodniach. Po wygranych Wielkich Derbach Śląska z Górnikiem Zabrze drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika uległa rywalom w czterech kolejnych grach, trzech ligowych i jednej pucharowej z Cracovią. Co gorsza trzy z tych przegranych Niebiescy ponieśli na własnym stadionie. Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa - tabela, wyniki, terminarz, strzelcy</a> Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin 0-2 Bramki: 0-1 Takafumi Akahoshi (23.) 0-2 Takafumi Akahoshi (45.) Żółte kartki: Rafał Grodzicki - Ruch Czerwona kartka: Grodzicki, Marek Szyndrowski - Ruch Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków), Widzów: 6377 Ruch: Matusz Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Marek Szyndrowski - Kamil Mazek (69. Rołand Gigołajew), Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk (46. Maciej Iwański), Patryk Lipski, Marek Zieńczuk (86. Michał Szewczyk) - Mariusz Stępiński Pogoń: Dawid Kudła - Sebastian Rudol, Jakub Czerwiński, Jarosław Fojut, Mateusz Lewandowski - Adam Frączczak, Mateusz Matras, Rafał Murawski, Takafumi Akahoshi (84. Michał Walski), Takuya Murayama (65. Patryk Małecki) - Marcin Listkowski (56. Łukasz Zwoliński). Powiedzieli po meczu: Czesław Michniewicz (trener Pogoni): "Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Strzeliliśmy dziś dwa gole, nie straciliśmy żadnego, mieliśmy kilka okazji do podwyższenia wyniku. Jadąc do Chorzowa obawialiśmy się tego spotkania, bo chociaż Ruch ostatnio przegrywał, to miał momenty dobrej gry, a mecze mu się nie układały. Staraliśmy się nie stracić gola na początku. Sami strzeliliśmy w ważnym momencie, kiedy Ruch zaczynał przeważać. A potem podwyższyliśmy prowadzenie tuż przed przerwą. Celem w drugiej połowie było zdobycie trzeciego gola. Po czerwonej kartce dla Rafała Grodzickiego było więcej miejsca do gry i szkoda, że nie udało się więcej strzelić. 17-letni Marcin Listkowski się sprawdził. W trudnych momentach potrafił utrzymać piłkę, jego wystawienie było dobrym pomysłem". Waldemar Fornalik (trener Ruchu): "Zdawaliśmy sobie sprawę z naszych problemów kadrowych, a graliśmy przecież z zespołem, który konsolidował się od połowy wiosny i nie przegrał w tym sezonie przez 10 kolejek. Jestem zmaltretowany postawą sędziego, który puszcza ewidentnego spalonego i tracimy gola na 0-1. W tym momencie mecz był ustawiony. My płacimy frycowe, jesteśmy zespołem, który potrafi zagrać bardzo dobrze i wygrać, ale też zagrać dobrze i przegrać. Byłem zaskoczony czerwoną kartką dla Marka Szyndrowskiego, nie wiem czy to był faul zasługujący na taką karę. Dziwię się, że taki sędzia funkcjonuje na poziomie Ekstraklasy. My w tym meczu faulowaliśmy osiem razy i dwóch zawodników zobaczyło czerwone kartki, a rywale mieli na koncie bodaj 15 fauli i nie było żadnej żółtej kartki".