W marcu zeszłego roku ówczesne władze Ruchu z prezesem Dariuszem Smagorowiczem, zwróciły się do miasta z prośbą o wielomilionową pożyczkę. Chodziło o kwotę 18 milionów złotych. Pieniądze były potrzebne na uzyskanie licencji na grę w Ekstraklasie. Gro z tej kwoty poszło na spłatę zadłużenia w stosunku do firmy windykacyjnej EGM Investments, która przez pięć lat pożyczała klubowi pieniądze, na bardzo wysoki procent. - To była bardzo trudna decyzja, ale gdybyśmy jej nie podjęli, to Ruch pewnie grałby w 4. lidze, a to byłoby dla klubu jeszcze gorsze - mówił wtedy prezydent miasta Andrzej Kotala. Pierwsza rata wielomilionowej pożyczki, w wysokości 3 mln złotych, została przez klub spłacona w zeszłym roku. Zostało jeszcze 15 mln zł. Ku zaskoczeniu działaczy Ruchu, teraz miasto zdecydowało się na jej wypowiedzenie! Jako pretekst posłużyła wypłata premii, chodziło o pół miliona złotych, dla piłkarzy, sztabu szkoleniowego, za miejsce w grupie mistrzowskiej w sezonie 2015/16. Klub miał informować miasto, które jest współudziałowcem klubu, o każdej wyższej kwocie wypłaty niż 200 tys. złotych. - Umowa pożyczki została wypowiedziana ze względu na rażące naruszenie jej wymogów. Musieliśmy ją wypowiedzieć. Natomiast chcemy teraz rozmawiać na temat nowych warunków jej spłaty, tutaj nie ma mowy o natychmiastowej windykacji - informuje Katarzyna Skórka, rzeczniczka chorzowskiego magistratu. - Zostaliśmy postawieni pod ścianą. Oczywiście, można renegocjować warunki pożyczki, ale nie w takiej sytuacji, tym bardziej, że przedstawiciel miasta wiedział o wypłacie premii. Zresztą inaczej nie otrzymalibyśmy licencji na grę w 1. lidze - mówi prezes Paterman, który ze swoimi wspólnikami na ratowanie klubu wydał w ostatnich kilku miesiącach już 8 mln złotych. W zeszłym tygodniu były właściciel i prezes Ruchu Dariusz S. oraz były dyrektor klubu Mirosław M., zostali zatrzymani przez pracowników Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W stosunku do tego pierwszego sąd, na wniosek prokuratury, zdecydował o trzymiesięcznym areszcie. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zajęli też klubowe dokumenty. Michał Zichlarz