<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=100&gwId=54823&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę</a> Patrząc na ligowe statystyki, to faworytem meczu w Chorzowie byli goście. Jaga, przed dzisiejszym spotkaniem, wygrała w lidze z Ruchem cztery razy z rzędu, do tego świetnie prezentuje się w tym sezonie na wyjazdach, gdzie zdobywa najwięcej punktów w całej lidze, a z kolei "Niebiescy" należą do najsłabszych, jeśli chodzi o wyniku u siebie. Po ostatnim laniu z Legią, a jednocześnie efektownej wygranej chorzowian z Górnikiem Łęczna, trudno było jednak jednoznacznie wskazać faworyta. Pokazały to też pierwsze minuty. Oba zespoły zaczęły ostrożnie, mocno pilnując tyłów i długo rozgrywając piłkę na swojej połowie. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. W 12. minucie ładnym technicznym uderzeniem popisał się Patryk Lipski. Marian Kelemen odbił futbolówkę przed siebie, chciał do niej doskoczyć Jarosław Niezgoda, ale przeszkodziła temu dobra interwencja Gutiego. Trzy minuty później Lipski próbował szczęścia strzałem z dystansu, ale nie dość dobrze trafił w piłkę, która znacznie minęła cel. W 19. minucie, po dobrym dośrodkowaniu z wolnego Konstatnina Vassiljeva, szansę na zdobycie gola głową miał Ivan Runje, ale piłka nieznacznie minęła cel. Potem przez długie minuty na boisku niewiele co się działo. Gospodarze, pomni swojej ostatniej klęski u siebie z Lechem 0-5, atakowali skromnym zasobem sił. Białostocczanie nie mieli z kolei pomysłu na grę z przodu, a osamotniony Vassiljev nie wiele w stanie był zdziałać w pojedynkę. W końcu gościom udało się jednak trafić do siatki, a stało się to po stałym fragmencie gry. W 35 minucie rzut różny wykonywał Vassiljev. Wydawało się, że piłka opuści pole karne miejscowych, ale trafiła na głowę Jonatana Strausa, który skierował ją do środka. Tam dobrze zachował się Jacek Góralski, który zgrał ją do Fiodora Cernycha. Ten wyprzedził Martina Konczkowskiego i z kilku metrów zaskoczył bramkarza Ruchu Libora Hrdliczkę. Dla reprezentanta Litwy, to szóste trafienie w tym sezonie. Trzy minuty później Czernych znowu strzelał na bramkę chorzowian, ale tym razem piłka minęła cel. W 44. minucie, przed polem karnym miejscowych, sędzia odgwizdał faul Jarosław Niezgody. Do ustawionej na dobrych 25 metrach od bramki piłki, podszedł nie kto inny, jak Vassiljev. Wydawało się, że reprezentant Estonii będzie dośrodkowywał, tymczasem huknął, jak swego czasu robił to słynny Roberto Carlos, i słowackiemu bramkarzowi Ruchu nie pozostało nic innego, jak wyciągnąć piłkę z siatki. To już 9. gol w tym sezonie będącego w świetnej formie Estończyka. Wydaje się, że błąd popełnił Hrdliczka, który raz, że źle ustawił mur, to sam na linii bramkowej nie stał w tym miejscu, w którym powinien. Na drugą część "Niebiescy" wyszli z jedną zmianą. W miejsce Niezgody na boisku pojawił się Jakub Arak, a kilkanaście minut później Miłosz Przybecki. Trener Waldemar Fornalik próbował wszystkiego. Dopiero jednak w 61. minucie, ponad 6 tysięcy kibiców na trybunach, doczekało się dobrej akcji Niebieskich. Piotr Ćwielong zagrał prostopadle do Lipskiego, a ten w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z odważnie interweniującym Kelemenem. W 65. minucie zza pola karnego próbował z kolei uderzać Dmytro Chomczenkowskyj, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką bramki miejscowych. Dwie minuty później świetnie głową uderzył Arak. Kelemen musiał się wyciągnąć jak struna, żeby sparować piłkę. W 70. minucie, na linii pola karnego faulowany przez Gutiego był Arak. Piłkarze oraz trenerzy Ruchu domagali się karnego twierdząc, że przewinienie miało miejsce już w polu karnym. Sędzia Krzysztof Jakubik wskazał jednak na rzut wolnym. Z szesnastu metrów mocno i celnie trafił Michał Helik, bramkarz Jagi odbił piłkę przed siebie, wprost pod nogo Marcina Kowalczyka. Środkowy obrońca chorzowian miał przed sobą tylko bramkę, ale przestrzelił. W odpowiedzi gola, po dokładnym podaniu Vassiljeva, mógł zdobyć Przemysław Frankowski, ale w sytuacji sam na sam trafił w Hrdliczkę. W 75. minucie piłka trafiła w końcu do siatki gości, ale wcześniej sędzia odgwizdał faul Kowalczyka na Kelemenie i to trafienie nie zostało uznane. Kibice gospodarzy żałowali, że ich piłkarze nie grali tak od pierwszej minuty... W 80. minucie wydawało się, że bramka dla Niebieskich w końcu musi wpaść. W sytuacji sam na sam z Kelemenem znalazł się Miłosz Przybecki. Uderzył płasko, ale świetnie i z wyczuciem broniący bramkarz Jagiellonii znowu był na miejscu. W końcówce arbiter mógł podyktować jedenastkę za ostre wejście Runje na Araku, ale gwizdek pana Jakubika milczał. Już w doliczonym czasie rezerwowy Maciej Górski sfaulował w polu karnym Araka, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Ćwielong. Na wyrównanie zabrakło już jednak czasu i skończyło się na wygranej Jagi 2-1. Zespół Michała Probierza wygrał w Chorzowie już swoje 6 wyjazdowe spotkanie w tym sezonie, z kolei chorzowianie ponieśli piątą porażkę w 8 meczu na stadionie przy ulicy Cichej. Warto jeszcze dodać, że Łukasz Surma zagrał dzisiaj setny ligowy mecz z rzędu, a w sumie był to jego 541 raz w Ekstraklasie! Szacunek dla 39-letniego piłkarza rekordzisty. Z Chorzowa Michał Zichlarz Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1-2 (0-2) Bramki: 0-1 Fiodor Czernych (35.) 0-2 Konstantin Vassiljev (44. z wolnego) 1-2 Piotr Ćwielong (90+1. z karnego) Żółte kartki: Michał Helik, Adam Pazio - Ruch. Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 6587 Ruch: Libor Hrdliczka - Martin Konczkowski, Michał Helik, Marcin Kowalczyk, Adam Pazio - Piotr Ćwielong, Łukasz Surma (80. Bartosz Nowak), Maciej Urbańczyk, Patryk Lipski, Łukasz Moneta (58. Miłosz Przybecki) - Jarosław Niezgoda (46. Jakub Arak). Jagiellonia: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Tomelin Guti, Jonatan Straus - Przemysław Frankowski, Jacek Góralski, Taras Romanczuk, Dmytro Chomczenkowskyj (68. Karol Świderski) - Konstantin Vassiljev (85. Maciej Górski), Fedor Cernych (90. Przemysław Mystkowski).