Zobacz wyniki i tabelę Ekstraklasy! Na trybunach stadionu Ruchu nie zabrakło dzisiaj byłych gwiazd "Niebieskich". Byli obecni wielcy mistrzowie z przeszłości, świetni napastnicy, jak Joachim Marx, który od lat mieszka we Francji, a także Krzysztof Warzycha, przymierzany do funkcji menedżera chorzowian. Przymierzany, bo na razie nie ma decyzji Rady Nadzorczej Ruchu w tej sprawie. Po ostatnich klęskach z Jagiellonią (1-4) i Arką (0-3) trener Waldemar Fornalik zdecydował się na zmianę w bramce. Wojciecha Skabę zastąpił Kamil Lech. Dla 21-letniego bramkarza, którego ojciec Piotr wystąpił w 357 ligowych występach, był to debiut w Ekstraklasie. Mecz zaczął się od ataków gospodarzy. W 10. minucie, po dobrym zagraniu aktywnego z przodu Mariusza Stępińskiego, spudłował Miłosz Przybecki. W chwilę później piłka po groźnym dośrodkowaniu Patryka Lipskiego wylądowała na siatce bramki płocczan. Goście odpowiedzieli celnym uderzeniem Arkadiusza Recy z dystansu i kilkoma akcjami skrzydłowego Giorgi Merebaszwiliego, który na prawej stronie bezlitośnie ogrywał Michała Koja. W 25. minucie Ruch mógł prowadzić. Na bardzo mocny strzał zza pola karnego zdecydował się Stępiński. Piłka przeleciała pod brzuchem źle interweniującego Seweryna Kiełpina, ale na szczęście dla bramkarza Wisły, skończyło się tylko na rzucie rożnym. Najbardziej emocjonującym momentem pierwszej części była końcówka. W 37. minucie Lech odbił piłkę po strzale Merebaszwili. W chwilę później z dystansu uderzał też Maciej Urbańczyk, który do wyjściowego składu wrócił po kontuzji. Kiedy wydawało się, że na przerwę oba zespoły zejdą z zerowym kontem, padły dwa gole. Najpierw Merebaszwili świetnie dośrodkował, a bramkę uderzeniem głową zdobył Jose Kante. Dla ciemnoskórego napastnika to pierwsze trafienie na polskich boiskach. Wiosną ani razu nie udało mu się trafić w barwach Górnika Zabrze. Dziś Hiszpan z gwinejskim paszportem wreszcie doczekał się gola. Błąd w tej sytuacji popełnił Lech, który źle interweniował. Już w doliczonym czasie trafił jednak niezawodny Stępiński. Sam zainicjował bramkową akcję zagrywając do Martina Konczkowskiego. Ten dośrodkował na głowę "Stempla", który zaliczył trafienie numer 2 w obecnych rozgrywkach. W najbliższych dniach rozstrzygnie się przeszłość bramkostrzelnego napastnika, o którego stara się kilka zagranicznych klubów. Po przerwie gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Brakowało klarownych bramkowych sytuacji. W 63. minucie z około 20 metrów uderzał Merebaszwili, ale piłka minęła cel. Sześć minut później mogło być 2-1 dla Wisły. Na efektowny strzał z dystansu zdecydował się rezerwowy Sergiej Krivets. Piłka zamiast w siatce zatrzymała się jednak na słupku bramki Kamila Lecha i wyszła w pole. W końcu klasę pokazał Krivets. Jego wprowadzenie na boisko przez trenera Marcina Kaczmarka było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę trenera Waldemara Fornalika. W 80. minucie Białorusin kapitalnym prostopadłym podaniem uruchomił najlepszego na boisku Merebaszwiliego. Ten wykorzystał złe ustawienie środkowych obrońców Ruchu i ponownie źle interweniującego Lecha i szczęśliwie umieścił futbolówkę w siatce. Już w 90. minucie piłka trafiła w rękę interweniującego Przemysława Szymińskiego. Nie pomogły protesty zawodników gości. Sędzia Bartosz Frankowski podyktował karnego dla chorzowian, którego na gola pewnie zamienił kapitan zespołu Rafał Grodzicki. Ostatecznie skończyło się więc na wyniku 2-2. Zobacz ranking ocen zawodników Ekstraklasy! Po meczu Ruch - Wisła Płock powiedzieli: Marcin Kaczmarek (trener Wisły Płock): "Czujemy olbrzymi niedosyt, bo zremisowaliśmy wygrany mecz. Gra się do końca, ale nic nie wskazywało, że możemy zremisować. Taka jest piłka. W ostatnich spotkaniach rywale stwarzali sobie jedną, dwie sytuacje nie do końca klarowne i padły gole. Szczęście musi się kiedyś odwrócić i nam dopisać. Gratuluję zespołowi reakcji w szatni podczas przerwy po wyrównaniu Ruchu. Potrafiliśmy w drugiej połowie przejąć inicjatywę, stworzyliśmy kilka sytuacji, strzeliliśmy bramkę. Byliśmy dziś bardzo blisko zdobycia trzech punktów". Waldemar Fornalik (trener Ruchu): "Pracujemy dalej, intensywnie szukamy optymalnego ustawienia drużyny. Szczególnie chodzi o środek pola. To nie zawsze wychodzi. Mieliśmy dziś do dyspozycji czterech zdrowych obrońców i zastanawiałem się, co się stanie, kiedy któremuś z nich przytrafi się kontuzja. Nie załamujemy się i nie poddajemy. Zremisowaliśmy mecz, w którym nie graliśmy dobrze w piłkę, ale na pewno stać nas na lepszą grę. Wierzę, że przyjdzie taki moment, w którym wszyscy powiedzą, że to jest taki Ruch, który chcą oglądać. Ale przed nami jeszcze ciężka praca. Debiutujący w bramce Kamil Lech zagrał poprawnie przez większą część spotkania, a przy drugiej straconej bramce większy błąd popełniliśmy w defensywie". Z Chorzowa Michał Zichlarz Ruch Chorzów - Wisła Płock 2-2 Bramki: 0-1 Jose Kante (45. głową) 1-1 Mariusz Stępiński (45+2. głową) 1-2 Giorgi Merebaszwili (80.) 2-2 Rafał Grodzicki (90. karny) Żółte kartki: Mariusz Stępiński - Ruch. Maksymilian Rogalski, Dominik Furman, Cezary Stefańczyk - Wisła. Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 6176 Ruch: Kamil Lech - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Michał Koj - Miłosz Przybecki, Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk (85. Jakub Arak), Patryk Lipski (56. Bartosz Nowak), Piotr Ćwielong (76. Kamil Mazek) - Mariusz Stępiński. Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Tomislav Bożić (85. Damian Byrtek), Patryk Stępiński - Giorgi Merebaszwili, Maksymilian Rogalski (63. Sergiej Krivets), Dominik Furman, Dimityr Ilijew, Arkadiusz Reca (58. Dominik Kun) - Jose Kante.