W najciekawszym meczu 29. kolejki Ruch przegrał u siebie z Wisłą, po niezwykle emocjonującym i ciekawym spotkaniu 2-3. Nie musiało tak być, ale już w doliczonym czasie gry rzutu karnego nie wykorzystał Patryk Lipski. Jego uderzenie z jedenastu metrów w świetnym stylu obronił Michał Miśkiewicz. - Szkoda, że Patryk nie strzelił, bo już bylibyśmy w ósemce. Szanse na grę tam dalej jednak są. Do Gdańska jedziemy z podniesioną głową, żeby awansować - podkreśla Hanzel. Drużynie Waldemara Fornalika do awansu do grupy mistrzowskiej potrzebny jest punkt. Nie udało się go wywalczyć w niedzielę, więc teraz trzeba liczyć na zdobycz w Gdańsku. To już będzie dla "Niebieskich" spotkanie o być albo nie być w grupie mistrzowskiej. Ewentualna porażka z Lechią może słono kosztować, tym bardziej, że grupa zespołów, które gonią Ruch, jak Wisła czy Jagiellonia, mają od chorzowian lepszy bilans bezpośrednich gier, co przy równej ilości punktów, może mieć zasadnicze znaczenie. Sytuację Ruchu komplikuje dodatkowo osłabienie zespołu za żółte kartki. W najbliższej kolejce nie zagrają strzelcy bramek w niedzielnym meczu z Wisłą. Mariusz Stępiński zobaczył czwartą żółtą kartkę, a Michał Koj już 8. W tej sytuacji trener Fornalik będzie musiał mocno przebudować skład. Michał Zichlarz, Chorzów Bilans Ruchu z rywalami o pierwszą ósemkę: Lechia (3-2, - ) Wisła (0-0, 2-3) Jagiellonia (1-2, 0-4) <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>