Kibice Ruchu niecenzuralnymi przyśpiewkami przywitali krakowskiego sędziego Tomasza Musiała, który prowadził niedawny mecz "Niebieskich" z Legią w Warszawie w półfinale Pucharu Polski. Musiał podyktował w tamtym meczu trzy rzuty karne, w tym dwa dla Legii. Zwłaszcza drugi karny dla warszawian wywołał falę oburzenia w drużynie Ruchu. Legia wygrała tamten mecz 2-1. Początek spotkania w Chorzowie należał do gospodarzy. W czwartej minucie Filip Starzyński mocno uderzył z rzutu wolnego i Sebastian Przyrowski z trudem sparował piłkę na róg. Po chwili Łukasz Tymiński zdecydował się na strzał z dystansu, ale został zablokowany. W 10. minucie "Niebiescy" rozegrali wyśmienitą akcję, wymienili kilka podań zanim piłkę otrzymał wbiegający w pole karne Żeljko Dżokić. Obrońca Ruchu uderzył jednak niecelnie. Czternaście minut później bliski szczęścia był Łukasz Janoszka, ale stojąc kilka metrów przed bramką nie trafił czysto w piłkę. W pierwszym fragmencie gry "Czarne Koszule" nie istniały, a Ruch dążył do objęcia prowadzenia. W 54. minucie Maciej Jankowski zgubił obrońców, ale nie zdołał pokonać Przyrowskiego, który obronił jego strzał z 16 metrów. Trzy minuty później niespodziewanie to goście mogli objąć prowadzenie. Jacek Kiełb fantastycznie uderzył z rzutu wolnego, a Krzysztof Kamiński efektowną paradą odbił piłkę zmierzającą w okienko jego bramki. W odpowiedzi Przyrowski z trudem obronił strzał Marka Zieńczuka. Chorzowianie objęli prowadzenie w 72. minucie w kuriozalnych okolicznościach. Zieńczuk zagrał piękną prostopadłą piłkę do Jankowskiego, ten szczęśliwie minął bramkarza i w sobie tylko znany sposób nie trafił z dwóch metrów do pustej bramki. Odbitą od słupka piłkę skierował do własnej bramki nadbiegający Tomasz Hołota. Po czterech minutach było już 1-1. Miłosz Przybecki zaatakował lewą stroną, zagrał w pole karne do Pawła Wszołka, a ten precyzyjnym strzałem lewą nogą z powietrza zaskoczył Kamińskiego. W 89. minucie Ruch zadał decydujący cios. Łukasz Tymiński potężnie uderzył z rzutu wolnego z 20 metrów, Przyrowski odbił piłkę przed siebie, a nadbiegający Jankowski skierował ją do bramki. Powiedzieli po meczu: Piotr Stokowiec (trener Polonii Warszawa): "To było zasłużone zwycięstwo gospodarzy. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była najsłabsza w tym sezonie. Po przerwie graliśmy już lepiej. Kiedy jednak traci się bramkę w końcówce meczu, to zawsze jest duży żal. Szkoda mi moich graczy. Włożyli w to spotkanie dużo serca, ale nie udało im się utrzymać remisowego wyniku. Mieliśmy też swoje okazje, ale nie udało się ich wykorzystać". Jacek Zieliński (trener Ruchu Chorzów): "Cieszy zwycięstwo, bo ono było naszym priorytetem. Mecz składał się z dwóch różnych połów. Pierwsza była naprawdę dobra w naszym wykonaniu, bo kontrolowaliśmy przebieg gry, ale nie potrafiliśmy zdobyć bramki. W drugiej części straciliśmy kontrolę nad spotkaniem, ale paradoksalnie zdobyliśmy dwie bramki i dzięki nim wygraliśmy. Po stracie gola byliśmy nieco oszołomieni, ale potrafiliśmy się podnieść. Teraz w spokoju możemy przygotowywać się do derbów z Górnikiem". Ruch Chorzów - Polonia Warszawa 2-1 (0-0) Bramki: 1-0 Tomasz Hołota (72. - samobójcza), 1-1 Paweł Wszołek (76.), 2-1 Maciej Jankowski (89.) Sędzia: Tomasz Musiał. Widzów: 4100. Ekstraklasa: Wyniki, strzelcy, tabela. NA ŻYWO