Mecz w Chorzowie poprowadził sędzia Tomasz Musiał, który odpokutował już nałożoną na niego przed pierwszą kolejką sezonu karę za trzykilogramową nadwagę. Mimo ogromnego upału gdańszczanie rozpoczęli spotkanie pobudzeni i już w trzeciej minucie objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym wybita przez "Niebieskich" piłka trafiła na 25. metr do Deleu. Obrońca Lechii spokojnie opanował futbolówkę, a potem "huknął" w samo okienko bramki zaskoczonego Krzysztofa Kamińskiego. Po szesnastu minutach gry Ruch wyrównał. Filip Starzyński wyłożył piłkę Marcinowi Malinowskiemu, a ten z dystansu posłał "bombę" w górny róg bramki bezradnego Mateusza Bąka, pokazując, że nie jest gorszy od Deleu. Stadion oszalał, skandując "Malina, Malina!" na cześć 37-letniego piłkarza. Warto dodać, że przed meczem Malinowski otrzymał owację i upominek z okazji setnego meczu w ekstraklasie w barwach Ruchu. W 29. minucie była okazja na kolejną piękną bramkę. Deleu zagrał idealnie na szesnasty metr do niepilnowanego Marcina Pietrowskiego, ale ten ostatni, próbując strzału nożycami, posłał piłkę w trybuny. Tuż po przerwie Ruch powinien objąć prowadzenie, ale zmarnował dwie stuprocentowe okazje. Najpierw po podaniu głową Jarosława Bieniuka Bąk wypuścił piłkę z rąk, ale Pavel Szultes przerzucił ją nad bramką Lechii. Chwilę później Starzyński przegrał starcie jeden na jeden z Bąkiem. W 80. minucie spotkania na boisku w barwach Ruchu pojawił się doświadczony 36-letni Łukasz Surma, który grał już w drużynie "Niebieskich" w latach 1998-2002. Przez ostatnie cztery i pół roku zawodnik reprezentował barwy... Lechii. Arbiter doliczył do drugiej połowy aż sześć minut, m.in. biorąc pod uwagę fakt krótkiej przerwy w 68. minucie, zarządzonej na uzupełnienie płynów przez piłkarzy zmuszonych grać w upale. W 95. minucie piłkę meczową dla Lechii miał Piotr Grzelczak, ale przegrał pojedynek z Kamińskim. W piątek w chorzowskim zespole zabrakło Macieja Jankowskiego. 23-letni ofensywny piłkarz zamierza zmienić barwy klubowe, czego nie ukrywa także jego obecny pracodawca (zawodnikiem interesuje się Zagłębie Lubin). Ruch i Lechia mają na koncie po dwa remisy w dwóch kolejkach rozgrywek. Powiedzieli po meczu: Jacek Zieliński (trener Ruchu Chorzów): "Znów zdobyliśmy jeden punkt, ale to nie jest taki remis jak niedawny z Lechem. Mieliśmy dzisiaj dużą szansę zwycięstwa, nie potrafiliśmy jednak wykorzystać dogodnych okazji. Mamy za mało atutów w ofensywie, czego dowodem fakt, że drugiego gola w sezonie strzelił prawie 38-letni Marcin Malinowski. Zmiany dokonane w trakcie spotkanie nie przyniosły oczekiwanych skutków. Nie pokazaliśmy wielkiej gry, ale cieszy mnie zaangażowanie piłkarzy. Walczą, nie odpuszczają żadnego centymetra boiska". Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk): "Nie przyjechaliśmy tutaj, aby się bronić. Mieliśmy pomysł, od początku chcieliśmy narzucić swój styl gry. Szybko zdobyliśmy bramkę, co - wydawało się - pomoże nam w realizacji tego planu. Niestety, wkrótce potem straciliśmy gola po naszym błędzie i uderzeniu Malinowskiego. Przestrzegaliśmy zawodników, że ten piłkarz słynie z dobrych strzałów z dystansu. Dzisiaj trafił idealnie. Drugą połowę rozpoczęliśmy fatalnie, Ruch stworzył kilka sytuacji, musimy wyciągnąć z tego wnioski". Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 1-1 (1-1) Bramki: 0-1 Deleu (3.), 1-1 Marcin Malinowski (16.) Sędzia: Tomasz Musiał. Widzów: 6500. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: terminarz, wyniki, strzelcy, tabela. NA ŻYWO</a>