Przeszkodzić Rakowowi Częstochowa mogłaby może Warta Poznań z poprzedniego sezonu, a może jeszcze ta z początku obecnego. Przecież raptem dwa miesiące temu, na początku sierpnia warciarze wygrali wyjazdowy mecz z nowym beniaminkiem Górnikiem Łęczna 4-0. Wtedy mało kto pomyślałby, że mogą za chwilę znaleźć się w strefie spadku. A znaleźli się, a po kompromitującym odpadnięciu z Pucharu Polski z trzecioligowcem Olimpią Grudziądz kryzys w Warcie się pogłębia. A Raków odrabia straty w każdym tego słowa znaczeniu. Wygrana z wartą dawała mu awans na drugie miejsce w Ekstraklasie, z trzema punktami straty do rozpędzonego Lecha Poznań, ale jednym meczem zaległym. Warta Poznań zmieniła ustawienie na Raków Częstochowa Trener Piotr Tworek próbował coś zmienić. Zdecydował się na zmianę ustawienia, na trzech obrońców w środku i dwóch wahadłowych. Zmiana była odważna, ale nie przyniosła rezultatu ani w defensywie, ani ofensywie. Mecz raz jeszcze potoczył się najgorzej dla warciarzy. Poznaniacy bowiem znów zaczęli nieźle, stworzyli kilka akcji zaczepnych. Rozgrywali je jednak sztampowo - wrzutka z boku, najczęściej z prawej strony, a wtedy piłka padała łupem częstochowskiej obrony. A że Raków jest znakomity w przechodzeniu z fazy obronnej do ataku, kłopoty Zielonych się nawarstwiały z każdą odważniejszą akcją. Gospodarze mieli mecz pod kontrolą, a na dodatek podkreślali to golami. Najpierw wykorzystali stały fragment gry - po rzucie rożnym Fran Tudor zagrał do Milana Rundicia, a ten z bardzo bliska nie miał już kłopotu, by pokonać bramkarza Adriana Lisa. Chociaz poznański bramkarz efektownie obronił strzał Rakowa z groźnego rzutu wolnego, to jednak jeszcze przed przerwą skapitulował ponownie. I to w okolicznościach, które mogły wycisnąć z poznaniaków resztki optymizmu. Do prostopadłej piłki wyszedł bowiem spomiędzy obrońców Łotysz Vladislavs Gutkovskis, który nieco wcześniej zmienił kontuzjowanego Sebastiana Musiolika. Napastnik Rakowa położył się na murawie bez kontaktu z rywalem, musiał źle postawić stopę. Nie mógł kontynuować spotkania. Łotysz wszedł i chociaż początkowo sędzia odgwizdał mu spalonego, to jednak po analizie VAR gola do szatni uznał Raków strzela, Warta Poznań w trudnej sytuacji Sytuacja Zielonych stała się więc skrajnie trudna. Trener Tworek dokonywał zmian, posłał do boju często ostatnio kontuzjowanego Michała Kopczyńskiego, a także napastnika Mateusza Kuzimskiego. Gola zdobył jednak Raków i to znów za sprawą stałego fragmentu gry i swego obrońcy. Andrzej Niewulis wykorzystał zagranie z rzutu wolnego Ivi Lopeza i wbił piłkę do siatki między nogami rozpaczliwie interweniującego Adriana Lisa. 3-0 to było już srogie lanie, który czołowy polski zespół w formie urządzał pogrążonemu w kryzysie niedawnemu beniaminkowi. Gol do szatni, gol zaraz po przerwie ustawiały już ten mecz całkowicie. Zwłaszcza, że jeżeli ktoś stwarzał kolejne okazje, to raczej Raków. Warta miała groźny strzał Jana Grzesika w 78. minucie. Poznaniakom zajrzało więc w oczy widmo najwyższej porażki od czasu powrotu do Ekstraklasy; najwyższej od przegranego 0-4 meczu z Sokołem Pniewy podczas spadkowej wiosny 1995 roku. Druga połowa w jej wykonaniu była bowiem słabsza niż pierwsza, w której straciła dwa gole. Raków tego czwartego gola zdobył po koszmarnym błędzie poznańskiej obrony, ale tym razem sędzia odgwizdał spalonego. Raków Częstochowa - Warta Poznań 3-0 (2-0) Bramki: 1-0 Rundić (23.), 2-0 Gutkovskis (45+4.), 3-0 Niewulis (48.)RAKÓW: Trelowski - Niewulis, Petrašek, Rundić (80. Papanikolaou) - Tudor, Gwilia, Poletanović, Wdowiak (80. Długosz) - Lopez, Guedes (80. Szelągowski) - Musiolik (31. Gutkovskis)WARTA: Lis - Kieliba, Ivanov, Ławniczak - Grzesik, Trałka, Kupczak Ż (46. Kopczyński), Matuszewski - Papeau (46. Kuzimski), Corryn (76. Rodriguez) - Zrelak (61. Czyż)Sędzia: Kwiatkowski (Warszawa)