W finale Pucharu Polski, Raków Częstochowa pokonał Arkę Gdynia 2-1. To był dobry mecz, zwroty akcji, początkowo prowadziła Arka, w końcówce Raków zdobył dwa gole. - Duże emocji, trudno zebrać myśli, fantastyczna chwila dla naszej drużyny i kibiców. Obchodzimy stulecie klubu, tym większa duma z tego co zrobiliśmy - powiedział na pomeczowej konferencji Marek Papszun, trener zdobywcy Pucharu Polski w 2021 r. - Chcę pogratulować Arce postawy. Tego się spodziewaliśmy, że emocje mogą sprawić, że walka o zwycięstwo trwała do końca. Byliśmy konsekwentni, myślę że to zdecydowało o zwycięstwie. - Dziękuję piłkarzom, nie tylko dziś obecnym na boisku, tym którzy Raków budowali, po latach dochodzimy do dużego triumfu. Gratulacje dla mojego sztabu, niesamowita robota, gramy co 2-3 dni, duże wyzwanie logistyczne, warto było pracować, warto się poświęcić. Duże gratulacje dla właściciela klubu, bez niego nie byłoby tego Pucharu, spełniliśmy też jego marzenia. Teraz mam nadzieję, że pójdziemy poziom wyżej również infrastrukturalnie - powiedział Marek Papszun. - Pozwolę sobie na trochę prywaty - jestem wdzięczny żonie Małgorzacie, córce Aleksandrze, dzięki nim jestem tam gdzie jestem - przyznał trener Rakowa Częstochowa. Finał Pucharu Polski był pełen zwrotów akcji, Raków był faworytem o zdołał tę rolę udźwignąć. - Do takiego meczu trudno przygotować się mentalnie. Arka miała nic do stracenia, wiele do wygrania, każdy inny wynik niż nasza wygrana byłby sensacją. Dźwignęliśmy role faworyta, to ogromnie cieszy. Nie przegraliśmy 13 meczu z rzędu, to jest wyczyn, pozostajemy również w walce o wicemistrzostwo Polski - powiedział Marek Papszun. Trener Rakowa dobrymi zmianami dał impuls swojej drużynie, która na osiem minut przed końcem regulaminowego czasu przegrywała 0-1. - Byliśmy przygotowani na każdy scenariusz, również na taki, że Arka może prowadzić, zachowaliśmy chłodne głowy. David Tijanić strzelec gola na wagę Pucharu Polski był przewidziany do gry na dwie pozycje, podobna sytuacja z Danielem Szelągowskim. Cieszę się, że zmiany które zrobiłem pomogły bardziej drużynie niż zaszkodziły. Mam nadzieję że w rozgrywkach europejskich nie przyniesiemy wstydu - zakończył trener Marek Papszun, po czym konferencję przerwali piłkarze Rakowa, którzy z trofeum w rękach zaintonowali pieśń zwycięstwa: "Puchar jest nasz!". Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Maciej Słomiński