<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/rakow-czestochowa-arka-gdynia,6018" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Raków Częstochowa - Arka Gdynia</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/rakow-czestochowa-arka-gdynia,id,6018" target="_blank">Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Raków - Arka</a> Przed tym spotkaniem, na pięć kolejek przed końcem rozgrywek Ekstraklasy, będąca w strefie spadkowej Arka Gdynia traciła pięć punktów do pierwszej bezpiecznej Wisły Kraków. By myśleć o utrzymaniu miejsca w elicie, gdynianie musieli zrobić coś ekstra. Takim czymś byłoby zwycięstwo na wyjeździe z Rakowem, który wygrał trzy ostatnie mecze w lidze. W krajowych rozgrywkach często bywa tak, że punkty zdobywa drużyna, która bardziej ich potrzebuje, ta której bardziej zależy. Częstochowianie byli o krok od zapewnienia sobie utrzymania i to oni zaczęli bardziej zaangażowani. Nie było desperackich ataków Arki, to Raków w początkowych minutach prawie nie schodził z połowy gości. Nie było jakichś przygniatających ataków gospodarzy, ale to oni mieli przewagę. Udokumentowali ją bramką w 29. minucie. Po rzucie rożnym reżysera gry Rakowa, Petra Schwarza, najpierw piłkę odbił Maciej Jankowski, ostatecznie skierował ją do siatki obrońca Kamil Piątkowski. To pierwszy gol 20-letniego zawodnika w ligowej karierze. Arka nie odpowiedziała huraganowymi atakami, oddała zaledwie jeden niegroźny strzał w wykonaniu Mateusza Młyńskiego. Tuż przed przerwą Raków podwyższył prowadzenie, David Tijanic wystawił piłkę Schwarzowi, a ten mierzonym strzałem dystansu umieścił piłkę tuz przy słupku. 2-0 do przerwy.