"Zawodnicy muszą zdać sobie sprawę, że kluby mające problemy finansowe, chcąc wyjść z opresji obronną ręką, nie będą w stanie łożyć takich środków na wynagrodzenia jak do tej pory. Niektórzy z kolei mogą próbować wzmocnić swoje drużyny wykorzystując słabość i problemy innych. To normalne, tak może wkrótce wyglądać rynek pracy, pewnie nie tylko w futbolu" - ocenił. Przyznał, że w trakcie normalnego sezonu w kwietniu podpisana byłaby już umowa dotycząca organizacji letniego zgrupowania zespołu. "Jej projekt dotarł do nas kilka dni przed ogłoszeniem stanu epidemii. Natomiast nad sprawami kadrowymi pracujemy cały czas. Pozostajemy aktywni na tym polu, choć jest to obarczone wieloma niewiadomymi" - dodał. Rozgrywki ligowe zostały z powodu epidemii koronawirusa przerwane na razie do 26 kwietnia, zawodnicy trenują indywidualnie. "Zajmowaliśmy się ostatnio przygotowaniem dokumentów licencyjnych, prognoz finansowych. Oczywiście cały czas żyjemy tematem modernizacji stadionu w Częstochowie. Rozmawiamy też z naszymi partnerami i sponsorami. To bardzo ważne, żeby w tych trudnych czasach nie zostać samemu i starać się podtrzymywać współpracę, na ile jest to możliwe. Nie ma co ukrywać, że liczymy też straty, zastanawiamy się, co zrobić, by z zejść z pewnych kosztów. W sumie pracy jest więcej niż gdyby klub funkcjonował normalnie" - zauważył Cygan. Prowadzony przez trenera Marka Papszuna beniaminek ekstraklasy od początku sezonu podejmuje rywali w Bełchatowie, bo miejski stadion w Częstochowie nie spełnia wymogów licencyjnych (m.in. brak podgrzewanej murawy). Tuż przed Wielkanocą okazało się, że modernizacja obiektu zostanie wsparta kwotą 10 milionów przez Ministerstwo Sportu. Rozstrzygnięty został też przetarg na wykonanie koniecznych prac budowlanych, jednak jeden z oferentów złożył odwołanie od jego wyników. "Mam nadzieję, że Krajowa Izba Odwoławcza jak najszybciej wznowi działalność i wyznaczy termin rozprawy w sprawie stadionu. Po zawarciu umowy z wykonawcą liczymy na bezzwłoczne przystąpienie do prac i szybkie efekty w postaci dostosowania obiektu do najważniejszych warunków licencyjnych" - tłumaczył prezes. Raków we wniosku licencyjnym zgłosił własny stadion w przebudowie, a na czas jego modernizacji jako zastępczy wskazał obiekt w Bełchatowie. Tematu kibiców na razie nie ma, bo po wznowieniu ligi mecze rozgrywane będą bez udziału publiczności. Rozgrywki ligowe w innych dyscyplinach zespołowych zostały w Polsce zakończone w marcu. "Zakończenie sezonu teraz na pewno byłoby pewnym problemem. Zakładaliśmy określone wpływy z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych i ewentualną 'dziurę', o ile te środki by nie wpłynęły, trzeba byłoby jakoś zasypać. Poza tym część sponsorów zawiesza wsparcie dla klubu, argumentując, że odezwie się w spokojniejszych czasach, gdy liga wróci do gry. Inni w przypadku braku jasnej deklaracji dotyczącej przyszłości rozgrywek mogą dążyć do zerwania umów albo nie będą chcieli ich przedłużyć. Straty to nie tylko dzień meczowy. Myślę, że każdy klub napotka sytuację, w której część sponsorów nie będzie w stanie go wspierać, bo zajmie się ratowaniem własnej działalności" - analizował sternik Rakowa. Podkreślił, że jest w stałym kontakcie z właścicielem klubu Michałem Świerczewskim. "On jest bardzo ważnym źródłem finansowania klubu, mamy jego wsparcie. W tej trudnej sytuacji szykujemy się na różne scenariusze. Nie jesteśmy na etapie zagrożenia dalszego funkcjonowania klubu, ale też wiemy, że nie wyjdziemy z tej sytuacji bez strat własnych" - podsumował Cygan. Autor: Piotr Girczys (PAP) gir/ pp/