- To był emocjonujący mecz, grany w dobrym tempie. Spotkanie miało różne fazy. Pierwszy kwadrans należał zdecydowanie do nas. Strzeliliśmy dwie bramki i to w pewnym sensie wpłynęło na nas negatywnie. Podświadomie pewnie wydawało nam się, że ten mecz będzie miły, lekki i przyjemny. Za to Cracovia nie miała nic do stracenia i nie poddała się - analizował na gorąco trener Papszun. Raków po kwadransie prowadził 2-0, ale gospodarze jeszcze przed przerwą zdołali odpowiedzieć. - Strzelili gola na 1-2, ale dotrwaliśmy do przerwy. W drugiej części mieliśmy mecz pod kontrolą, ale nie potrafiliśmy go zamknąć - rozkładał ręce szkoleniowiec Rakowa. Krakowianie wyrównali w siódmej minucie doliczonego czasu gry, gdy bramkę zza pola karnego zdobył Ivan Fiolić. Sędziowie jeszcze analizowali tę sytuację na VAR-ze pod kątem spalonego, ale w końcu gola uznali.- Ta ostatnia sytuacja pewnie będzie analizowana przez ekspertów i fachowców, bo nie jest to jednoznaczna. Interpretacja była dziwna, sędzia nawet nie sprawdził tej sytuacji, która dodatkowo była już grubo po czasie - podkreśla Papszun. - Jesteśmy rozczarowani wynikiem. Rywale mieli sporo szczęścia i być może pomógł im błąd sędziego, ale teraz nie chcę tego rozstrzygać - dodał szkoleniowiec. PJ Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz