- Trzeba przyznać, że ten chłopak ma charakter. Pamiętam, że w trakcie swojej kariery w różny sposób zmieniałem kluby i nie zawsze były to miłe chwile. Zawodnik przede wszystkim musi się szanować. Poza tym powinien iść tam, gdzie go naprawdę chcą i ma gwarancję, że będzie się tam dobrze czuł. Myślę, że w tym przypadku zachwiana była równowaga pomiędzy satysfakcją klubu, a piłkarza. Nie wiem jednak, jaka była prawdziwa przyczyna jego decyzji. Być może nie wszystko było dla niego jasne - powiedział Kosecki. W środowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Wszołek zaznaczył, że przygotowując transfer nikt nie liczył się z jego zdaniem, on sam dowiedział się o tych planach o godz. 23, a następnego dnia miał już podpisywać umowę. Zawodnik przyznał, że stracił zaufanie do swojego menedżera Jarosława Kołakowskiego. - Teraz należałoby zapytać właśnie menedżera, bo w tej sytuacji piłkarz na pewno jest sfrustrowany i zdenerwowany. To dobry zawodnik i jest mi go szkoda. Trzeba jednak zaznaczyć, że obaj obrali dobry kierunek na rozwój kariery. Przecież Bundesliga i Hannover to uznane marki - ocenił były piłkarz reprezentacji Polski. Podczas środowej konferencji prasowej rzecznik prasowy Hannover 96 Alex Jacob poinformował, że klub dysponuje dwoma umowami. Jedną z piłkarzem, a drugą z Polonią Warszawa, dotyczącymi przejścia Wszołka. Dokumenty przekaże adwokatowi, który po zapoznaniu się z nimi wyda opinię. Zdaniem Koseckiego po całym zamieszaniu Wszołek nie stracił wiarygodności. - Nie należy oceniać go zbyt ostro, ponieważ nie znamy szczegółów. Kiedy jako zawodnik negocjowałem z klubami, kilkakrotnie wychodziłem z pokoju. Potem wracałem i byłem uśmiechnięty. Chodzi o dopracowanie szczegółów - zakończył wiceprezes PZPN.