Taki przypadek spotkał ostatnio Janusza Gancarczyka. Pomocnik Śląska Wrocław podpisał kontrakt z Polonią Warszawa, który będzie obowiązywał od lata 2010, ale jeszcze przez pół roku jest zawodnikiem zespołu z Oporowskiej i za karę został odsunięty od pierwszej drużyny. To nie pierwsza podobna sytuacja w tym klubie. Wcześniej przydarzyła się Radosławowi Janukiewiczowi i Krzysztofowi Ostrowskiemu. Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska, nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. "Gancarczyk nie traci praw, nadal jest oficjalnie zawodnikiem naszego klubu, ale po prostu nie liczę na niego w kontekście rundy rewanżowej. Nie utrudniamy mu jednak wykonywania zawodu. Po prostu nie widzę go w drużynie" - powiedział, cytowany przez "Przegląd Sportowy". "Podpisując kontrakt z Polonią spodziewałem się takiego zachowania trenera. Chciałbym grać, więc mam nadzieję, że Polonia dogada się ze Śląskiem i będę mógł odejść jeszcze w zimie" - stwierdził Janusz Gancarczyk w "PS". 25-letni pomocnik pod koniec ubiegłego roku zadebiutował w reprezentacji Polski. Wszedł w 69. minucie spotkania z Kanadą. Na styczniowe zgrupowanie do Tajlandii Franciszek Smuda już go nie zabrał. W Polsce prekursorem zachowań identycznych jak w przypadku Gancarczyka był Zbigniew Drzymała, właściciel Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, który odsunął od składu Grzegorza Rasiaka, gdy ten wybrał ofertę Sieny. "Najpierw klub nie rozmawiał ze mną na temat przedłużenia umowy, a gdy się do tego zabrał, miałem już inną ofertę, więc odmówiłem. Prezes Drzymała zdecydował, by mnie odsunąć" - mówił Rasiak w "Przeglądzie Sportowym". Opinie w tej kwestii są podzielone. "Sprawy kontraktów piłkarzy nie dotyczą trenera. To kwestia między zawodnikiem a zarządem. Dlatego ja zawsze korzystam z najlepszych, których mam do dyspozycji" - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Orest Lenczyk, który prowadzi Cracovię. Z nestorem polskich szkoleniowców zgadza się Jan Urban, prywatnie dobry kolega Tarasiewicza. "Dla mnie to niezrozumiałe. Zwykły brak szacunku dla zawodnika. Uważam, że jeżeli ktoś gra dobrze, jest pomocny drużynie, to powinien występować" - mówił trener Legii Warszawa w "PS". Rok temu Śląsk wyrzucił z pierwszej drużyny Ostrowskiego za to, że ten podpisał kontrakt z Legią. Warszawianie, którzy bali się, że po półrocznym siedzeniu na ławce drużyny Młodej Ekstraklasy Śląska Ostrowski straci formę, więc zdecydowali się na wykupienie zawodnika za ok. 200 tys. zł. To dało Śląskowi wyraźny sygnał, że ukaranie zawodnika za podpisanie kontraktu z innym klubem jest skuteczną metodą na wynegocjowanie za niego niemałej - jak na półroczny kontrakt - kwoty transferowej. Ciekawe, czy Legia - idąc za przykładem Śląska - odsunie z zespołu Jana Muchę, jeśli ten zwiąże się ważną od lipca umową z Tottenhamem, Glasgow Rangers, czy jakimkolwiek klubem? Czytaj także: Janusz Gancarczyk wzmocnił Polonię Warszawa