Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj! Po 30. kolejkach Portowcy zajmowali trzecie miejsce. - Gdyby nie było rundy finałowej to mielibyśmy medal, ale nie zamierzam narzekać, bo zasady były znane wszystkim już przed sezonem. Zresztą, my na trzecią lokatę, wskoczyliśmy dopiero w ostatniej kolejce - powiedział Michniewicz. - W fazie mistrzowskiej udało nam się wygrać dwa mecze. Jak na Pogoń to bardzo dobry wynik, bo dwa nasze poprzednie sezony w grupie mistrzowskiej kończyły się bez zwycięstwa. O tym, że nie graliśmy o puchary zdecydowały dwa spotkania - z Ruchem i Zagłębiem. Bolesne było zwłaszcza to spotkanie z lubinianami. Wygraną straciliśmy w doliczonym czasie gry. Po meczu w szatni widziałem zwłoki a nie piłkarzy. Chłopaków to załamało. Podnieśliśmy się na chwilę z Cracovią, ale to było za mało - ocenił szkoleniowiec "Portowców". - Dopóki zdrowi byli Czerwiński i Fojut, to nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Wprowadziłem do zespołu sporą grupę młodych zawodników, którzy pokazali, że potrafią grać w piłkę. Nie raz im nie wychodziło. Dziś musiałem po meczu pocieszać Korta, bo był wściekły na siebie za to, że po jego stracie Legia straciła gola. Ale taka jest moja rola i taki też jest ten zespół. Nie od razu młody chłopak zaczyna się golić i zakłada rodzinę - tłumaczył barwnie Michniewicz. O co Pogoń będzie grać w przyszłym sezonie? - Trudno mi powiedzieć. Nie znam losów swoich, bo z końcem czerwca kończy się mój kontrakt - wyjaśnił. Krzysztof Oliwa, Warszawa