Niemiecki trener Pogoni Szczecin był zadowolony z gry swojej drużyny w drugiej połowie meczu w Poznaniu, ale nie ukrywał też żalu za słabszą postawę przed przerwą. - Mieliśmy swoje plany na to spotkanie, przygotowaliśmy się pod Lecha. Oczekiwałem meczu trudnego, w którym kluczowe będą niuanse. I były w pierwszej połowie, one zadecydowały, że ta część należała do Lecha - mówił Runjaić, który do meczu w Wielkopolsce miał ze swoją drużyną serię czterech spotkań bez porażki, w tym trzech kolejnych zwycięstw. - Mój zespół grał w pierwszej połowie nieprzekonująco, popełnialiśmy proste błędy będąc w posiadaniu piłki. W jednej sytuacji Lech pokazał swoją jakość i straciliśmy gola. Muszę jeszcze zobaczyć, czy mogliśmy się wtedy lepiej zachować w defensywie. Drugiej połowy wstydzić się nie musimy - dodał szkoleniowiec Pogoni. W drugiej połowie długimi fragmentami Pogoń była lepsza od Lecha, miała nawet znakomitą sytuację do wyrównania, tyle że Jasmin Burić obronił strzał z metra Łukasza Zwolińskiego. - Staraliśmy się doprowadzić do wyrównania, graliśmy z sercem, pasją, odważnie. Chciałbym, aby mój zespół grał tak zawsze. Brakowało tylko trochę szczęścia i jednej rzeczy - bramki. A gdy gra się z czołową drużyną, to jedna akcja może doprowadzić do straty drugiego gola i wtedy jest już po meczu - przyznał Runjaic. Gdy trener zaczął wgłębiać się w analizę pierwszej połowy, przyznał, że gra jego drużyna nie była "bardzo słaba". - Nie była aż tak zła, jakby to mogło wcześniej zabrzmieć. Nie można też powiedzieć, byśmy ją przespali. Ja tylko nie jestem z niej zadowolony, bo wiele rzeczy można zrobić lepiej. W takiej sytuacji trzeba też spojrzeć na przeciwnika, bo Lech u siebie jest bardzo groźny i to trzeba uszanować. Lech po prostu wykonał swoje zadanie w pierwszej połowie - mówił Runjaic, żartując trochę ze zbyt optymistycznych nastrojów kibiców. - Jeżeli ktoś oczekiwał, że Pogoń przyjedzie do Poznania i wygra 3-0, to patrzy na to niezbyt realistycznie. Może taka osoba powinna grać w futbol na komputerze, a nie zajmować się nim w rzeczywistości. Nie wiem, czy możemy powiedzieć, że graliśmy z Lechem jak równy z równym, ale gdy spojrzymy na całe spotkanie, to tak źle na jego tle nie wypadliśmy. A Lech docenił naszą drużynę i musiał dać z siebie wszystko by dziś wygrać - dodał trener "Portowców". Z kolei Lechowi życzył sukcesów w walce o mistrzostwo Polski i przyznał, że to najsilniejszy rywal, z którym zmierzyła się jego drużyna odkąd ją objął, czyli od 6 listopada zeszłego roku. Andrzej Grupa