O tym, że jeden z największych deweloperów w kraju, który posiada też 35 proc. akcji klubu z Bielska-Białej, może się wycofać ze wspierania i sponsorowania Podbeskidzia, pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Powodem były przeciągające się negocjacje z miastem, większościowym udziałowcem, na temat przejęcia klubu. Magistrat, ustami prezydenta Jacka Krywulta, początkowo wyrażał zgodę na przejęcie przez Murapol większościowego pakietu. Wszystko się jednak tak przeciągnęło, że mający swoją centralę w Bielsku-Białej deweloper ma dosyć. Stąd też rezygnacja wiceprezesa Matusiaka. "Zarządzanie klubem sportowym, w którym przeplatają się dwie różne wizje, jak ma on funkcjonować w chwili obecnej, przede wszystkim pod względem sportowym oraz organizacyjnym, a także czym ma być i co ma znaczyć w przyszłości, jest niemożliwe. Strategia powinna być jednoznacznie ukierunkowana oraz konsekwentnie realizowana. Stąd moja decyzja o rezygnacji ze stanowiska wiceprezesa Zarządu" - napisał w emocjonalnym oświadczeniu Matusiak. Jak udało się dowiedzieć Interii, Murapol, jeszcze w tym okienku transferowym, zamierzał podwoić nakłady na klub i przeznaczyć na Podbeskidzie kolejne 1,5 mln zł. Nie mówiąc o podniesieniu kapitału. Mówiło się o tym, że pod Klimczokiem może wylądował Henrik Ojamaa, który właśnie co rozstał się z Legią. Dodatkowo miał też dojść nowy napastnik i jeszcze jeden skrzydłowy. Teraz nic z tych planów nie zostanie zrealizowane. Tymczasem Murapol już jest kojarzona z innymi polskimi klubami, szczególnie tymi, które teraz z rożnych względów przeżywają problemy, jak Korona, Wisła czy Widzew. Podbeskidzie po 7 kolejkach jest na przedostatnim miejscu tabeli z ledwie czterema punktami na koncie. Michał Zicharz