Mecz Podbeskidzia ze Śląskiem miał kluczowe znaczenie w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Gdyby "Góralom udało się wygrać, zrównaliby się punktami z zespołem z Wrocławia. Początek spotkania należał do gości, którzy w 21. minucie meczu objęli prowadzenie. Bramkowa akcja Śląska? Palce lizać. Wszystko zaczął, wracający do wyjściowej jedenastki po dłuższej przerwie, Sebastian Mila. Marco Paixao przerzucił piłkę do Sylwestra Patejuka, ten zgrał głową, a Dalibor Stevanović strzałem z pięciu metrów dokończył dzieła. Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna. W polu karnym Śląska trafiony piłką w rękę został Dudu Paraiba, a Marek Sokołowski strzałem nie do obrony w okienko wykorzystał rzut karny. W 37. minucie Frank Adu Kwame uderzył z powietrza zza pola karnego, ale zbyt słabo, by zaskoczyć Mariana Kelemena. Chwilę później Maciej Iwański obsłużył znakomitym prostopadłym podaniem Piotra Malinowskiego. Gdyby tylko ten ostatni ciut lepiej przyjął piłkę, miałby znakomitą okazję, a tak wyrzucił się w bok i w trudnej sytuacji strzelił niecelnie. Tuż przed przerwą znów na prowadzenie wyszedł Śląsk i znów za sprawą zupełnie niepilnowanego Stevanovicia, który precyzyjną główką sfinalizował dośrodkowanie Dudu z lewego skrzydła. W 60. minucie do bramki gości trafił Błażej Telichowski, ale sędzia Tomasz Musiał wyrównującego gola nie uznał, bo dobrze zauważył, że piłkarz Podbeskidzia wcześniej dotknął piłki ręką. Trzy minuty później arbiter już nie miał powodu, by bramki "Góralom" nie uznać. Iwański zagrał długą piłkę, Calahorro zamiast wybić ją na aut, tylko przedłużył zagranie, a wprowadzony cztery minuty wcześniej Jan Blażek wyrównał, ze spokojem ogrywając Kelemena. Czech zdobył swoją pierwszą bramkę w sezonie. Podbeskidzie poszło za ciosem i za moment już prowadziło 3-2. Sędzia Musiał dał gospodarzom drugiego karnego - znów jak najbardziej zasłużonego i znów sprokurował go Dudu, który faulował rywala w polu karnym. Sokołowski ponownie bezbłędnie wykonał jedenastkę. Gospodarze nie dowieźli prowadzenia do końca tego emocjonującego meczu. W 82. minucie Mila prawą nogą wrzucił piłkę przed bramkę Richarda Zajaca, a Stevanović strzałem głową skompletował hat-tricka! Przed tym meczem miał na koncie zaledwie jedną bramkę w tym sezonie. W odpowiedzi Kelemen znakomitą paradą obronił główkę Blażka, a z drugiej strony Flavio Paixao fatalnie spudłował z kilku metrów. Po meczu powiedzieli: Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Na pewno nie jesteśmy zadowoleni. (...) Graliśmy dziś bardzo dobrze jeśli chodzi o formacje przednie. W żadnym meczu nie byliśmy tyle razy w polu karnym przeciwnika, jak dziś. Chodzi nie tylko o stałe fragmenty, ale także o akcje kombinacyjne. Szkoda, że trzy bramki nie wystarczyły. Przegrywając 1-2 odwróciliśmy losy spotkania i wyszliśmy na prowadzenie. Niestety, zaczęliśmy się bawić w narożniku zamiast zagrać piłkę do przodu, gdzie było dwóch naszych zawodników. (...) Straciliśmy trzecią bramkę, ale Śląsk miał jeszcze jedną okazję i po dobrym meczu w naszym wykonaniu mogliśmy też przegrać." Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław): "Chciałbym podziękować mojemu zespołowi, że podjął walkę. Nie jest łatwo tu grać i wygrać. Myślę, że dla publiczności był to dobry mecz; sześć bramek. Obie drużyny do ostatniej minuty grały o zwycięstwo. (...) Straciliśmy bramki po indywidualnych błędach. Musimy popracować nad grą w obronie. W ofensywie jest poprawa; trzy bramki na wyjeździe. (...) To był dobry mecz." Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 3-3 (1-2) <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-podbeskidzie-b-b-slask-wroclaw-2014-04-04,mid,475628" target="_blank">Podbeskidzie - Śląsk. Raport meczowy</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>