Ekstraklasa - gr. spadkowa. Sprawdź wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Zanim po pierwszym szturmie Jagiellonii około 10. minuty gra zaczęła się wyrównywać, bliski strzelenia gola z wolnego był w 6. minucie Dawid Plizga, ale piłka przeleciała obok słupka. Później długo nie działo się nic ciekawego. W końcu w 36. minucie główkował Adam Dźwigała, ale piłkę wybił Anton Sloboda. Z kolei bramkarza gości próbowali zaskoczyć Bartłomiej Konieczny i Błażej Telichowski, ale nie były to groźne strzały. W przerwie prezes Podbeskidzia Wojciech Borecki powiedział, że remis wziąłby w ciemno, ale jego piłkarze zaskoczyli go już na początku drugiej połowy. Mocno przycisnęli wyżej notowanych rywali i ich determinacja wzięła górę nad wyższą kulturą gry "Jagi", która była widoczna w pierwszej części meczu. Goście nie radzili sobie z naporem miejscowych i szybko stracili gola. Wprawdzie w 48. minucie Giorgi Popchadze zablokował dwa strzały Fabiana Paweli i Damiana Chmiela, a minutę później po strzale Tomasza Górkiewicza Ugochukwu Ukah wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej, ale już po chwili goście byli bezradni po uderzeniu Telichowskiego z bliska. Piłkarze Jagiellonii zupełnie oddali pole rywalom i długo w drugiej połowie byli jedynie tłem dla gospodarzy. W 61. minucie kapitalnym dośrodkowaniem błysnął wprowadzony na boisko po przerwie Piotr Malinowski, a w efekcie nieporozumienia między Popchadzem a Krzysztofem Baranem, obrońca "Jagi" wbił piłkę do własnej siatki. Większą winę ponosi jednak bramkarz, który nie przeciął podania. Gdyby Popchadze nie sięgnął piłki, to i tak do bramki wpakowałby ją Marek Sokołowski. Jagiellonia poderwała się do walki w końcówce. Po pięknej zespołowej akcji Dani Quintana strzelił kontaktowego gola. Nie minęła minuta, a niewiele brakowało, a Mateusz Piątkowski wyrównałby, lecz spóźnił się do podania Robertsa Savalnieksa. "Jaga" atakowała, ale na więcej goli nie było jej już stać. Po meczu powiedzieli: Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): - Wyszliśmy grać o trzy punkty i to było widoczne, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy narzuciliśmy swój styl gry. Mieliśmy dużo sytuacji. Szkoda, że nie zdobyliśmy trzeciej bramki, bo straciliśmy później kontaktową i ostatnie minuty były nerwowe. Dziękuję piłkarzom za walkę, odwagę, a w drugiej połowie także polot. To się przyjemnie oglądało. W pierwszych pięciu minutach meczu przysnęliśmy i to był najsłabszy początek w tym roku, ale druga połowa była najlepsza. () Na razie droga do utrzymania jest daleka. Trzeba twardo stąpać po ziemi i pracować. Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): - W pierwszej połowie graliśmy dobrze. Wydawało, że tak będzie dalej. Nie można jednak tak grać, jak my: na 35 minut oddaliśmy całkowicie inicjatywę. () Może poczuliśmy, że już się utrzymaliśmy, ale to jeszcze bardzo ciężka walka. Mówiłem zawodnikom, że Podbeskidzie jest zaprawione w bojach i gra ambitnie do końca. Bramka na 2-0 zmieniła oblicze meczu. Zaryzykowaliśmy. Szkoda, że bramkę zdobyliśmy tak późno. Grupa spadkowa Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 2-1 (0-0) Bramki: 1-0 Błażej Telichowski (50), 2-0 Giorgi Popchadze (61. samobójcza), 2-1 Dani Quintana (87.). Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Damian Chmiel. Jagiellonia Białystok: Dawid Plizga, Filip Modelski, Martin Baran. Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 3 000.